poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego 2013 Roku :)

Czego i Wam, i sobie życzę :)




     Dla nas 2012 rok był przełomem. Największym przełomem był maj, kiedy to Maciek zaczął chodzić. Tak, jak powiedziała nam pani logopedka, w tym okresie Maćkowy mózg dojrzał, zaczął równać do dzieci urodzonych w tym samym okresie, co on, tyle że po dziewięciu miesiącach ciąży. Do tego rozwojowego boomu doszła mowa. Już nie tylko pojedyncze czy podwójne słowa i  zwroty, zdarzają nam się już zdania. W zasadzie każdego dnia pojawia się jakieś nowe zdanie, samodzielnie wymyślone, nie wyuczone. Na przykład, cytuję, ale tłumaczę od razu na polski  "choinka stoi i świeci".

     Totalnie szwankuje nam samodzielność, szczerze mówiąc, w zasadzie jej nie ma wcale. Za chwilę zaczynam intensywne spotkania z panią logopedką, mam nadzieję, że Maciek usamodzielni się, choćby w jedzeniu. Marzy mi się, aby poszedł do przedszkola - jeśli nie we wrześniu, to od przyszłej wiosny. Jeśli do września nauczyłby się jeść, to jakaś nadzieja na to przedszkole jest.

    Bardzo rozwinęła się u Macieja empatia. Ewa uderzyła się i płakała, na to Maciuś do niej mówi: "Eminia, nie pać". Wróciłam do domu po kilkugodzinnej nieobecności, jestem witana tekstem "jest mamusia". Takie przykłady budują nadzieję:).

    Maciek dokonał też ostatnio odkrycia. Ustalił, że mama ma okulary, tatuś ma okulary, Maciek ma okulary. A co ma Eminia? Eminia ma oczy :).

Widzieliście kiedyś dziecko śpiące na siedząco? Poniżej krasnal śpiący w takiej właśnie pozycji. Skończył pić mleko, oddal butlę, ale nie miał już nawet siły, aby się położyć:). Padł nie  umyty, nie przebrany w piżamkę:). Po prostu się poddał.



piątek, 28 grudnia 2012

Stałam

     Wykonujemy z Ewą codzienne czynności  poranne, Maciek jeszcze śpi. Słyszę, że się obudził, idę po niego, na mój widok Maciek oznajmia "stałam". Znaczy się "wstałem" :). Takie są skutki uboczne przebywania z siostrą - nauczycielką mowy:).
    Innym razem Ewa miała słabszy dzień, była zmęczona i marudziła. Wieczorem zaczęła się domagać, żebym ją przytuliła. Nie zdążyłam, ubiegł mnie mój syn. Podbiegł do Ewy i przytulił z całych sił. Słodkie to było:). Podoba mi się, że jak trzeba, to młody walczy o swoje, kłóci się, wyzywa, nie raz i nie dwa ugryzł Ewunię, gdy nie mógł inaczej jej przekonać do swoich racji. Ale jeszcze bardziej podoba mi się, że kochają się z Ewą:).

     Dziś byliśmy w sali zabaw (taki zimowy kryty plac zabaw). Dzieciaki szalały jak małe dziki, na koniec, podczas ubierania butów, Maciek wydzierał się słowami "BUTY NIEEE  BUTY NIEEEEE"!!!!!

    Mikołaj przyniósł dzieciom różne prezenty. Mniej i bardziej skomplikowane. A co najbardziej przypasowało Maćkowi? Auto wadera za 5 zł. Ekonomiczne dziecko.




poniedziałek, 17 grudnia 2012

Boje

Boje.....boje........

Tak chodził i mówił/śpiewał ostatnio Maciek. Powoli zaczynałam się tego bać. Aż tu jedziemy kiedyś samochodem, gra radio Złote Przeboje.... a tu słyszę na melodię tego radia śpiewane "boje.....boje.....". Uffff, przestałam się martwić, czego to moje dziecko się boi.

U nas w zasadzie nowości brak, piszę ze względu na ponaglenia, które otrzymuję. Maciek jest paskudnie zaziębiony, gila ma po pachy, gil oczywiście nie ma litości. Na szczęście humorek  młodemu człowiekowi dopisuje, więc nie jest tak bardzo źle.

Ewa grywa czasem w gry o misiu na komputerze. Uaktywniło się kolejne zdanie Maciejkowe: Mamaaaaa,   Eminia misia gra.
A wczoraj wieczorem leżymy całą czwórką w łóżku. Kamilek próbował czytać książkę. Maciek kazał tacie zdjąć okulary, odłożyć książkę, powiedział dobranoc, wtulił się w paszkę taty...i tyle było czytania. Musielismy iść spać :D.

Cieszy mnie, że mimo swoich deficytów Maciek potrafi się komunikować. A jeszcze bardziej cieszy fakt, że jakąś część jego słów/wypowiedzi potrafią zrozumieć osoby, które na co dzień nie są osłuchane z Maćkową mową. A najbardziej na świecie rozczula mnie to, że kiedy Maciek coś do mnie mówi, ja celowo odwrócę głowę, udając, że go nie słucham. Maciek podchodzi wtedy do mnie, bierze moją głowę w swoje małe łapki, kieruje w stronę swojej twarzy, tak abym na pewno słuchała tego, co on do mnie mówi.

                                                 Tak wygląda zaziębiony Leniwiec Pospolity

piątek, 30 listopada 2012

Okulistycznie

      Wczoraj byliśmy u okulistki, kobiety, która jest specjalistką od wcześniaczych oczu, taką najlepszą w okolicy. Na wstępie rzuciła okiem na Maćka i pyta retorycznie "to jest wcześniak'? Poznała to, porównawszy jego wiek do gabrytów. Potem spojrzała  na mnie i znów spytała retorycznie "pani to nosi minusy". Fakt, noszę. Spojrzała na Kamilka i znów retorycznie spytała "pan to ma plusy". Tak, Kamilek ma plusy. Po czym lekarka to poznała, nie mam pojęcia, wróżka jakaś czy co :).

    Ale do rzeczy. Na dzień dzisiejszy operacja zeza absolutnie nie wchodzi w grę (latem było to około plus 6). Obecna wada Maćkowego wzroku wynosi plus 8 dioptrii. Ponieważ wada jest, ale cały czas się jeszcze ujawnia, nie można w niej dłubać, dopóki się nie ustabilizuje. Powiedziała nam, że gdybyśmy chcieli (teoretycznie) operować teraz zeza, bardzo byśmy narozrabiali z tymi oczkami. Dostaliśmy receptę na nowe szkła. Czy to już będą denka od słoików jeszcze nie wiem:(.

Poza tym pani doktor nie mogła uwierzyć, że ten mój wcześniak zna wszystkie cyferki:). Pominę fakt, że stopień jego sprawności  w zestawieniu ze stanem z okresu okołoporodowego również zdziwił lekarkę, tak bardzo pozytywnie zdziwił.

Scenka z poranka z ostatnich dni.
            Kamilek szykuje sie w łazience do pracy, przyszedł Maciek, więc tata mu mówi, żeby młody poszedł do Ewy, tata zaraz przyjdzie. Maciek posłusznie poszedł. Za chwilę przychodzi z powrotem i mówi "no tatuś oć" :)

P.S. wyczytałam ostatnio, że dzieci, które rodzą się w wagą 500-1000 gram to pół procent wszystkich urodzeń. I że połowa z tego pół procentu w ogóle przeżywa....Wierzę głęboko, że wszystkie godziny poświęcone Maćkowej rehabilitacji odniosły oczekiwany efekt.

czwartek, 22 listopada 2012

Krótko i na temat

"Eminia baję ma" oznacza Ewa ma książkę z bajkami.
"Eminia kolu jeś" oznacza, że Ewa jest w przedszkolu.

Są to pierwsze zdania wypowiedzianie przez Maćka. Ta dammmm :). Mam nadzieję, że znane mi fililożki nie zanegują mojego myślenia, że są to najprawdziwsze zdania...? :)


Tak sobie myślę, że te wszystkie godziny rehabilitacji chyba procentują :).

sobota, 17 listopada 2012

Światowy Dzień Wcześniaka

    17 listopada to dla wcześniaczych rodzin dzień szczególny.







Nasz synek postanowił zobaczyć swoją mamę już w szóstm miesiąu ciąży. Stąd też obchodzi dzisiaj swoje święto - Dzień Wcześniaka. Nie lubię wracać do Maćkowych początków poza moim brzuchem, więc słowami do tamtego czasu nie wrócę. Załączam symbolicznie/ porównawczo fotkę z tamtego okresu oraz współczesny wizerunek Maciusia.



 Tutaj w wieku około 2,5 miesiąca



A tutaj parę dni temu, z misiem od swojego chrzestnego, w wieku 29 miesięcy.














PS - zablokowałam możliwość komentarzy dla osób anonimowych
PS2 - komentującym, którzy mają na celu zareklamowanie swojego sklepu, lekarstwa, produktu czy też obojętnie czego - uprzejmie dziękuję.

środa, 14 listopada 2012

Jednoprocentowo

     Pozwolę sobie powtórzyć - bardzo dziękuję wszystkim, którzy swój 1% skierowali na Maciusia. Nasza fundacja jeszcze księguje wpłaty, ale zebrana na dzień dzisiejszy kwota powoduje, że spokojnie patrzę w przyszłość Maćkowych terapii, szczególnie uwzględniając logopedę i sprawy dotyczące jego wzroku.

     Wczoraj rozpoczęliśmy spotkania z panią logopedką. Pani doktor bawiła się z Maćkiem, układając zwierzątka, układanki, klocki, rysując. Podczas jednej z zabaw Maciek miał powtórzyć każdą literkę, którą wymawiała lekarka, poza kilkoma poradził sobie bardzo dobrze. Elegancko powtarzał wszystkie wyrazy, niektóre zupełnie zrozumiale, inne w swoim zaszyfrowanym języku. Pani doktor była oczarowana Maćkiem. Powiedziała, że jest bardzo inteligentny, spostrzegawczy, bystry, pięknie kojarzy. Bardzo chwaliła fakt, że klocki do sortera wrzuca po krótkiej analizie kształtu klocka, a nie na chybił-trafił, może wejdzie. Intelektualnie nie ma do niego zastrzeżeń :). Jego mowa jest na poziomie wieku, tym mam się nie martwić i pozwalać mu dojrzeć, opowiednio ukierunkowując na błędy. Powiedziała nam, które głoski wymagają korekty, w jaki sposób je korygować - Maćkowe "S" ma wystawiony język (=nie ma mowy o poprawnej wymowie S z językiem na zewnątrz), tak samo "L".
      W naszym przypadku niezwykle ważne jest gryzienie, którego hmmmm w zasadzie nie ma :(. Lekarka przypomniała nam, jak młodego uczyć gryźć i wskazała, jakie ćwiczenia wykonywać w domu. Jakby nie było, przed nami kupa pracy, młody nie toleruje produktów, które trzeba gryźć;(.

       Jako przykład układankowości podam takie coś. Zakupiliśmy dzieciom układanki, jedna to cyferki, druga literki, wszystkie z drewna. Literki kupiliśmy z myślą o Ewie, ale okazuje się, że kształt absolutnie każdej z nich nie stanowi żadnego problemu dla Maćka. Każdą literę bezbłędnie przyłożył do odpowiedniego otworu. Inną kwestię stanowi fakt, że malutkie rączki miały problem z samym włożeniem litery do otworu...ale to już inna kwestia, również wymagająca terapii.

niedziela, 28 października 2012

Somebody That I Used To Know

      Skakałam po kanałach tv, trafiłam na wyżej wymioną piosenkę. Poleciałam dalej. Podszedł do mnie Maciek, puścił mi wiąchę, czyli po prostu mnie zdrowo opieprzył (zrozumiałam to oczywiscie z intonacji oraz intensywnej gestykulacji). Wiedziałam, o co mu chodzi (młody uwielbia tą piosenkę), więc cofnęłam kanały i Gotye zabrzmiał z powrotem. Na to uradowany Maciuś woła "O, JEST" :) :)

   Byliśmy dziś w Poznaniu na targach. Targi na temat różnych hobby, zabawek, modelarstwa itp. Między innymi swoje stoisko miał szpital, w którym rodził się Maciejek. Pojechaliśmy tam głównie ze względu na wykład na temat wcześniaków. Przemiła pani doktor pięknie mówiła  o swoim miejscu pracy, gdybym nie wiedziała tego, co wiem, może bym uwierzyła....było o zaangażowanej opiece nad ciężarną (HE HE), nad matką (nigdy więcej porodów na w tym szpitalu). Podam przykład mamy, która zaczepiła nas po tym wykładzie. Ta pani w 29 tygodniu została wypuszczona ze szpitala, że niby wszystko jest OK. Następnego dnia jej synek nie żył, odklejało się łożysko....i się odkleiło. Pani ta usłyszała, że tak jest lepiej, gdyż jej dziecko z 29 tygodnia ciąży na pewno byłoby bardzo chore. ...
Uwierzyłam jedynie w to, co usłyszałam na temat opieki nad wcześniakiem na oddziale neonatologicznym, w tym temacie nie miałam nigdy specjalnych zastrzeżeń. Wprowadzają tam kangurowanie również u taty, równouprawnienie w dostępie do dziecka obojga rodziców, monitorowanie hałasu na oddziale, szkołę dla rodziców. To się ceni.
Nowością jest to, że poradnia dla wcześniaków przy szpitalu ma przechodzić lub też już przechodzi rewolucję, szczególnie pod kątem jakościowym. Teraz podobno przyjmuje wcześniaki do 3. roku życia, docelowo pod opieką mają być dzieci do 11- roku życia (a to już jakiś program ogólnopolski podobno). Pożyjemy, zobaczymy...

piątek, 26 października 2012

Jesienna codzienność

     Kuracja antybiotykowa zadziałała na chwilę. Po jej zakończeniu kaszel powrócił, co prawda już nie  tak intensywny (oskrzela na szczęście nie grają), ale jednak. Pani doktor, ta porządna i zorientowana, zaproponowała m.in. wymaz z gardła. Dziś rano pojechałam z dziećmi do labolatorium na to badanie, oboje musieli być na czczo. Ewunia przyjęła to z godnością, Maciek  płakał tak żałośnie, wołając mleko mleko mleko mleko mleko mleko mleko, że swoją butlę wciągnął w jedną minutę tuż po skończeniu pobierania próbki.
Dodam tylko, że prośba o państwowe skierowanie na wymaz z gardła spotkała się z oporem materii w naszej rodzinnej przychodni. Generalnie wg lekarza bez sensu jest badanie gardła, skoro dziecko w zasadzie jest zdrowe. To nic, że dzieci kaszlą od sierpnia, ja sobie po prostu wymyślam, szukając przyczyny tego kaszlu. Normalnie masakra, życie na wsi jest piękne, ale służba zdrowia to szkoliła się ze sto lat temu:(.

        W ostatnich dniach Maciek rozbawił mnie do łez, jednocześnie niezwykle wzruszając. Któregoś poranka pakuję dzieci do samochodu, spakowałam Ewunię, spakowałam siaty, a Maciuś stał na naszym powiedzmy ganku i cierpliwie czekał. W pewnej chwili słyszę "jeszcze Maciek "  .....:).

A dziś psikusa zrobił tacie. Odbierali Ewunię z przedszkola, Ewcia się ubierała, a Maciek jak zwykle biegał po szatni. Krasnal przyniósł Kamilkowi....plecak jakiegoś dziecka. Kamilek spytał, co to jest, na to synek odpowiedział "KITI". Fakt, plecaczek miał narysowaną Hello Kitty :D. Rośnie nam mały rabuś:).


                                      Dzieci pod ścianą, na której mogły uzewnętrzniać się artystycznie

PS
Nasza Fundacja "Słoneczko" jest w trakcie księgowania wpłat z 1%. Jestem niezwykle zaskoczona, wzruszona i wdzięczna, widząc, jak wiele osób przejęło się naszym Maciusiem i zechcialo go wesprzeć w drodze do prawidłowego rozwoju i samodzielności. Bardzo, bardzo Wam dziękuję w imieniu Maciejka, swoim i całej naszej rodziny!!!!.

Siły się skończyły, Maciek padł :)

czwartek, 11 października 2012

Kaszelkowo nareszcie zdiagnozowane

     W przedostatnią noc Maciek kaszlał już średnio co godzinę, kaszlem wściekłym i męczącym nas wszystkich, ale jego szczególnie. Ewa wcale nie lepiej, tyle że odkaszliwanie opanowała lepiej i może dlatego jest w ciut lepszym stanie.
     Żal mi ich było okrutnie, bo opinie lekarzy, że to może alergie, nie do końca mnie uspakajały. Umówiłam dzieciaki do lekarki, która prowadziła nas po wyjściu ze szpitala, najlepszej specjalistki ze specjalistów (jedyny minus jest taki, że pani jest mocno droga). Pani Agata tylko zajrzała do uszu, przyłożyła słuchawki do piersików i była już przerażona.....zapalenie oskrzeli jak BYK. Nic to, że trzech lekarzy rodzinnych i jeden pulmunolog nie doszukali się niczego złego w oddechu moich dzieci. I że tableteczki za 115 zł przepisano niepotrzebnie...

Młody ma inhalacje 5x dziennie, wzięłam wolne w pracy, siedzimy więc i się inhalujemy co chwila.

PS- Maciek uwielbia swoje klocki ze zwierzętami, jest w nich po prostu zakochany. A w przerwie od układania zwierzątek każe nam razem liczyć - jak się skupi, policzy do 10 :). Co prawda raczej tylko na sucho odlicza, bez liczenia, ale i tak robi to słodko:).

poniżej szybkie wspomnienie lata i czasów, kiedy na dworze panowała piękna pogoda :)


poniedziałek, 8 października 2012

Kaszelkowo

      Nadszedł czas naszej wizyty u pulmunologa. Nie wiem jeszcze, co o niej sądzić. Nie usłyszałam jednoznacznej diagnozy dotyczącej Maćkowego kaszlu, ale otrzymałam leki, które mają pomóc. Dowiedziałam się, że może to być pamiątka po przebytej infekcji (problem w tym, że infekcji jako takiej nie było u nas od bardzo dawna) lub wstęp do astmy (astmy pan doktor nie wykluczył ze względu na 1 przypadek tej choroby występującej w rodzinie oraz mojej alergii). Zobaczymy, co będzie po zakończeniu leczenia. Pan doktor ma dobrą opinię, spróbujemy więc zaufać i podjąć jego propozycję. Ciekawostka - lek oryginalny kosztuje jedynie 86 lub 115 zł, w zależności od apteki. Zamiennik, o który poprosiłam, kosztowal 22 zł. A są jeszcze tańsze, tyle że chwilowo ich nie było, a ja nie chciałam czekać. Jak to nazwać inaczej niż czyste złodziejstwo?
     Po Nowym Roku, może wiosną, zrobimy młodemu testy alergiczne. Może on czegoś nie toleruje, a ja o tym nie wiem. Testy zrobimy też Ewie, ona już się łapie wiekowo bezdyskusyjnie.

Z cyklu "rozwijam się". Odbieramy Ewę z przedszkola, wchodzę z Maćkiem do sali. Sala pusta, a Maciek zrozpaczony woła "nie ma Eminia, nie ma Eminia" (dzieci były wtedy na spacerze). Innym razem żegnamy Ewkę, Maciek woła "papa, Eminia". Kochany żuczek.
Puzzle młodego nie kręcą, woli dopasowywanie kształtów - mamy taką skrzyneczkę po Ewie z otworami w kształcie zwierzątek. Zwierzątka są drewniane, Maciek rozpoznaje je po kształcie i z sukcesem wskazuje, do której dziurki pasują.

A liczmy tak: "jeden, da, ci, tely" :)
Mały szok przeżyłam ostatnio. Szykowałam jesienne ubrania, a tu niespodzianka....jednocześnie fajna i niefajna:). Fajna, bo jakimś cudem Maciek rośnie, niezauważalnie na co dzień, a tu proszę :). A niefajna - bo wszystkie spodnie kończą się przed kostkami :) :):).

Moja podopieczna Małgosia nareszcie zeszła z respi, brzuszek ma się nieźle, przyplatała się jednak retinopatia - już po laserach. Trzymanie kciuków wciąż wskazane!!

 Pomysł i wykonanie budowli - Maciej B.
 tak wyglądam, jak zbieram się do spania :)


A tak, jak jestem zmęczony i zasypiam po kolacji :)

środa, 19 września 2012

Aktualizacja danych

     W zasadzie nic nowego. Na ostatniej wizycie kontrolnej u pani neurolog usłyszałam pozytywną opinię dotyczączą Maćkowego rozwoju. Jednym z poleceń pani doktor była prośba o przyniesienie butów - synuś stał golutki, aby w pieluszce, gotowy do badania. Posłusznie przedreptał całą długość gabinetu po swoje butki, elegancko kucnął, pobrał obuwie i zaniósł do lekarki. Zadanie oceniono z uśmiechem i komentarzem - cóż za zdyscyplinowane dziecko. Podobało mi się to :). Ogólne zalecenie to nie spoczywać na laurach, cały czas kontrolować i pracować z naszym wcześniaczkiem. Podobał mi się też komentarz innej pacjentki, kiedy czekaliśmy jeszcze na korytarzu na wizytę. Maciuś spał słodko, wtulony w mój dekold. A pani pacjentka skomentowała: " no tak, teraz śpi wtulony w piersi mamy, a za jakiś czas będzie się tulił do innych piersi". 

    Z cyklu zdrowie - i Maciuś, i Ewa, mają jakiś wściekły kaszel. Osłuchowo czyściutko, gardło czyściutkie, temperatury brak, apetyt jak zawsze, a jak sobie kurka Maciek zakaszle, to aż gubi oddech, zdarza się też cofka ostatniego posiłku. 3 razy byłam z tym u lekarza, ciągle brak diagnozy, leki nie nie pomogły, dostałam jedynie skierowanie do pulmonologa. Wizyta w październiku. A jakże.

   Z cyklu rozwój intelektualny - Maciek ma ostatnio jakąś cyferkową fazę. Wszędzie widzi cyfry, na każdych drzwiach, na każdej rejestracji, na mapach pogodowych w TV. Czasem wydaje mi się, że odróżnia jedynkę:). A oglądając ostatnie prognozy pogody młody, parząc na mapy, mówi "pała deś". Co oznacza, że będzie padać :). A że wskazuje odpowiednią chmurkę z tym deszczem, wnioskuję, że rozumie, o czym mówi:). Najdłuższym zdaniem było jak do tej pory" daje plot, baje dżidżam". Czyli po ludzku "masz tu matka pilota, dawaj jim jam :)".

PS - cały czas trzymamy kciuki za Małgosię!!!

wtorek, 4 września 2012

Znów komunikacyjnie

     Napiszę może rzeczy banalne, niezauważalne dla rodzica zdrowego dziecka. Ale chcę to zapisać, abym kiedyś mogła sobie powspominać. A ponieważ moje dziecko jest po ciężkich przejściach, każdy jego sukces cieszy mnie po stokroć.

     Otóż niesamowitą dumą napawa mnie fakt, że z Maćkiem zaczynamy porozumiewać się nie tylko za pomocą płaczu, krzyku i palca wskazującego. Przykłady z wczoraj.
Pytam Maćka, czy chce baję. KIWA główką na tak (jeszcze tak śmiesznie nieporadnie mu wychodzi), dodaje BAJE DŻIDZAM.
Maciek gramoli mi się na krzesło. Pytam go, co chce zrobić, mały odpowiada : "ociąć". Dla niewtajemniczonych oznacza to usiąść.
Pojawia się coraz więcej wyrazów ogólnie zrozumiałych. A kiwanie główką na tak podoba mi się tak bardzo, że celowo go o coś tam pytam, aby mi tylko pokiwał :).

Na zdjęciu poniżej - lekko rozmazanym, ponieważ Maciuś nie ma czasu na pozowanie - w portuszkach na szelkach, w których mnie po prostu powala na kolana.



Przy okazji, ze spraw ważnych i poważnych - nawiązała ze mną kontakt mama Małgosi, wcześniaczka również skrajnie wcześnie urodzonego (25 tydzień). Mała Małgosia jest małym uparciuchem, podejrzewam, że w życiu płodowym naczytała się książek o wcześniakach i postanowiła wszystkie przypadłości osobiście przetestować :(. Miała m.in. chirurgicznie zamykanego Bottala, lada chwila czeka ją operacja brzuszka. Tych, którzy wierzą, prosimy o modlitwę (Ciocia Basia - Ty wiesz...:), ateistów o kciuki i dobre fludiy.



środa, 29 sierpnia 2012

Nieprecyzyjne komunikaty

       Maciuś tuż po kąpieli. Czyściutki, pachnący, świeżutki, sama radość. Tyle że mamusia zapomniała uszykować pieluszkę. Poprosiłam synka, żeby przyniósł pieluszkę. Usłuchane dziecko skierowało swoje czyściutkie nóżki do kuchni, do kosza na śmieci. Otworzyło szafkę, wyciagnęło ze śmietnika starą  i śmierdzącą pieluszkę i przyniosło do ubrania.
      Tatuś zarzucił mi tylko, że wydałam niedokładny komunikat - należało powiedzieć "Maciusiu, przynieś CZYSTĄ pieluszkę".

Z pozdrowieniami :) 


piątek, 24 sierpnia 2012

Dżidżam i mały terrorysta

     Dżidżam to nic innego, jak kanał z bajkami, jim jam :). Maciek podłapał to u dziadków w Szczecinie, i jak tylko na horyzoncie widział tv, domagał się dżidżam. Poza tym biegał za kurą i kogutem, zbierał zgnite jabłka, męczył kota, głaszcząc go do momentu, aż kot na niego zdrowo fukał, no i  wołał "KOK".

     Mojego syna znam załóżmy dwa lata.  Ale takiej awantury, jaką urządził nam po wyciągnięciu go z morza i z basenu, jeszcze nigdy nie słyszałam. Maciek wrzeszczał wniebogłosy, zrywał z siebie ubranie, nie pozwalał ubrać pieluszki, próbował uciekać do wody. Normalnie szok. Wg mojej oceny, siedząc w piaskownicy i grzebiąc w piachu, młody jest w siódmym niebie. Ale będąc w dużej wodzie, jego szczęście po prostu nie ma granic.



    Ze spraw poważnych - od około maja obserwujemy u Maćka bardzo wzmożone zapamiętywanie i rozumienie. Wykorzystujemy ten czas na maksa - mamy po Ewuni masę książek. Jedna, nasza ulubiona, zawiera 100 podstawowych słów, które powinno ogarniać małe dziecko. Maciek myli kalosze ze skarpetami i krowę z koniem. Resztę wskazuje bez większych problemów :).

     Dziś mnie zaskoczył - bawił się w pokoju, ja sprzątałam łazienkę, włączyłam mu płytę z piosenkami Natalki Kukulskiej i Fasolek. No i kiedy przeleciała cała płyta, Maciek do mnie przytuptał i woła" ooooo, nie ma!! "














PS - terrorysta wymieniomy w tutule to nie tylko Maciuś wyciągnięty z wody. To rówież jakiś koszmarny kogut z gatunku liliputów, który budził nas każdego wakacyjnego dnia około 4 rano. Ubić na rosół takiego gada to mało :).

wtorek, 14 sierpnia 2012

Bilans dwulatka (taki państwowy, więc pic na wodę)

     Urlopuję się, mam czas, nie spieszę się nigdzie. Pojechałam więc z moimi dzieciami do naszego ośrodka zdrowia na standardowy bilans dwulatka. Nasza pani doktor, jedyna na całą gminę, która ma współczesne pojęcie o dzieciach za chwilę rodzi, no i kurka nie ma tak naprawdę gdzie iść sprawdzić dziecko. Przyjął nas jakis pediatra, doktor w wieku, gdzie już naprawdę ubiera się ciepłe papucie, słucha radia, łyka proszki i pobiera emeryturę. Do książeczki wpisano nam zeza (wow, nie zgadłabym), poza tym wszystko pozostałe prawidłowe. Nawet rozwój psychoruchowy jest "odpowiedni do wieku". Z informacji wartościowych - waga 9,350. I choć ten wynik jest wciąż poniżej linii na siatce centylowej, i tak mnie on cieszy. Wzrost - 83 cm, i tu mamy 25-50 centyl, czyli w zaokrągleniu można określić, że goni rówieśnikow.
     Dziecko mi się chyba rozwija, albo też jego pamięć się wyostrza. Jak robi kotek czy pies wbijaliśmy do głowy parę tygodni. Ostatnio krówkę i konika złapał w lot. Bez powtarzania.

Na foto poniżej - telemaniak. Dzień zaczyna od dwóch słów: JEŚ i BAJA.
Oczywiście, nie zawsze terrorysta dostaje wszystko to, czego chce :)

Z pozdrowieniami dla Frania.
PS - kciuki cały czas trzymam za pomyślną transakcję.


niedziela, 12 sierpnia 2012

Zadanie z testu pscyhologicznego

       Jednym z zadań na obu testach psychologicznych, które odbył Maciek, było włożenie kółka, kwadratu i trójkąta do odpowiednich otworów w drewnianym sorterze. Zadanie oblał zimą, zadanie oblał również w wieku 24 miesięcy. Ponieważ jego pasja w wyszukiwaniu kółek trwa, dałam mu do układania sorter, ciut inny od tego w gabinetach. Tam byly 3 klocki i 3 otworki, w domu ma 9 klocków. I szczęka mi opadła, kiedy Maciek niezwykle się zaangażował w te klocki, poradził sobie sam, dopasowując 9 klocków do 9 otworków. Na pytanie, gdzie jest kółko, pokazuje klocek i woła "kołko". Na pytanie, gdzie pasuje kółko, wskazuje odpowiednią dziurkę i mówi "tu". Pozostałe elementy (kwadrat i trójkąt) potrafi wskazać, gdzie pasują, natomiast nazwy jeszcze nie wymawia. Jak skończy, bije sobie brawo i woła "tadammm". Pękam z dumy. Może powoli czas na puzzle...? Takie z 2-3 elementów...?



      Uśmialiśmy się wczoraj z Kamilkiem, kiedy wysłalismy Maćka do kuchni z brudną pieluchą. Stanął sobie na środku pokoju, wyrzucił pieluszkę za siebie i wołał "nie ma". Jak skubaniec zauważył, że pękamy ze śmiechu, oczywiście powtarzał czynność rzucania pieluszką przez swoje plecy.

     Maciek, kiedy ma ochotę na czekoladkowe kulki (takie do mleka), staje pod szafką, gdzie te kulki przechowujemy, i  wydziera się wołając "jeś kulululu". Jak dla mnie, przekaz jest jasny. Mama, daj jeść kulki, bo będę się wydzierał. Z wyrazów łączonych używa jeszcze "auto jedzie".  Ta dam :) :) :).

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Maciek nad jeziorem

      Korzystając z uroków lata wybraliśmy się nad jezioro. Ewa przez bite 2 godziny wariowała w wodzie, pluskała się i wszystko wokół, skakała z pomostu. Jednym słowem robiła wszystko to, co każdy przyzwoity czterolatek w wodzie robić powinien :). Wyciągnęłam ją siłą, zziębniętą, bardzo niechętną ubraniu się, wściekle głodną. A Maciuś? Myślę, że poniższe zdjęcie pokazuje, co przez calutki czas robił krasnal:



Maciuś SPAŁ. Obudził się, równie głodny jak Ewa, wciągnął słoik rosołu i wróciliśmy do domu. I to tyle odnośnie kontaktów Maćka z jeziorem :).

PS - uzupełniłam już zdjęcia, których zabraklo mi w poprzednim poście http://maciekzpolnej.blogspot.com/2012/08/intymnie_3.html
Udało się to dzięki kuzynce Małgorzacie, specjalistce od blogspotu, mam juz cały pasek narzędzi na swoim miejscu:). Dzięki, Gosia :)

piątek, 3 sierpnia 2012

Intymnie


     Sprawa jest delikatna. Ale nie omieszkam wpisać tu sobie, że moje dziecko dwukrotnie skorzystało z nocnika. Tak z sukcesem oczywiście. Wykorzystałam podpowiedzi pani psycholog, nadarzyła się odpowiednia okazja, żal było nie skorzystać. Maciuś otrzymał pochwałę, jakby dokonał rzeczy niemożliwej, mam nadzieję, że mój zachwyt zapadł mu głęboko w pamięć.

     I temat numer dwa. Maciusiowy tato uczy go, gdzie wynosi się zużytą pieluszkę. Dziś pierwszy raz Maciek  poszedł sam do kuchni, otworzył sobie drzwiczki od szafki i wyrzucił brzydką niespodziankę. Małe ale.....pomyliły mu się szafki, zamiast do tej, w której trzymamy kosz na śmieci, Maciejek wrzucił pieluszkę do miski, w której trzymam pomidory :D. Mimo to i tak pękam z dumy :).

     Ostatnio okazało się, że Maciek uwielbia zjeżdżać ze zjeżdżalni. Wydaje wtedy okrzyk UUUUUUU i jedzie:). Jest w siódmym niebie, nie idzie go zabrać z placu zabaw.

     Z cyklu słowniczek: krokodyl (kokodil), okulary (oku-la-y), banan (bamam) nie stanowią już problemu w zrozumieniu małego szkrabka:). Ciocia Donia to ciocia niania. Ostatnio pojawia się także polecenie DAJ.  No i Maciek wszędzie wypatrzy "kółko".  Czego chcieć więcej? :).
Tu foto ze spotkania z sąsiadką z Polnej, Zuzią


oraz foto z tego samego spotkania, z Igunią, Zuzią i ich mamami

sobota, 14 lipca 2012

Niema baba

    Co oznacza tytuł? Wcale nie to, że nie ma babci. Niema baba to nic innego, jak nie ma ŻABY. Na swoje urodziny Maciuś dostał laptopa, w którym po naciśnięciu obrazka ze zwierzątkiem laptop mówi, jak nazywa się to zwierzątko i jaki wydaje dźwięk. Najwyraźniej Maćkowi najbardziej wpadła w ucho żaba, ponieważ jej dźwięk wychwyci już wszędzie, w piosence, w bajce, w melodii przy swoim rowerku. Nawet przy sklepie o tej samej nazwie wypatrzy żabkę na obrazku:).
To "nie ma żaby" jak na razie jest jedynym zlepkiem słów, które stosunkowo zrozumiale mówi Maciek. Żadne tam mama jeść ani inne krótkie komunikaty. Moje dziecko posługuje sie wyrazami pojedynczymi. Ale...jak jest głodny, wiesza się na mojej czy tatusia nodze i woła JEŚ. Wyrósł już z NIAM NIAM :). I do tego jednym łykiem pożera 180ml kaszy, awanturując się, że więcej dla niego nie przewidziano :).

    Mały zbój jest bardzo aktywny fizycznie, wchodzi na wszystko, na co wejść się da. Regularnie zawału dostaję, jak wdrapie się na stół, a tydzień temu miałam mega zawał, jak Maciek skoczył sobie na główkę z krzesła. W nocy nie spałam, martwiąc się, żeby taki skok nie miał czasem jakichś niedobrych konsekwencji..Ale wszystko ok.

    Uczymy go spania w łóżeczku, bez mamy i bez taty, na razie ze skutkiem różnym. Uprzedziłam jedynie sąsiadkę, że gdyby wieczorem słyszała ryk dziecka obdzieranego ze skóry, to oznacza to, że Maciuś nie chce spać w swoim łóżku :D.
 
    Dodatkowo cały czas poszerza swoje słownictwo, wie, jak wygląda koło i potrafi je wyszukać spośród zabawek. To akurat mnie wyjątkowo mocno cieszy, gdyż pani psycholog podkreślała, że w jego wieku POWINIEN już ten kształt rozpoznawać. No i proszę :).  Równie mocno cieszy mnie  umiejętność picia przez słomkę (!!!) oraz puszczania baniek (!!!). I ja myślałam, że moje dziecko to taka mała gapa....a to mama jest gapa, że nie wierzy w swoje dziecko:).
   Co jeszcze Maciuś nauczył się ostatnio? Chodzić za mną z pilotem i wołać BAJA. I co robi konsekwentnie niekonsekwentna mama? Włącza potulnie baję, gdyż cieszy się, kiedy dziecko sygnalizuje swoje potrzeby :). Dodatkowo, papugując Ewę, ubiera sobie dowolną dorosłą parę butów i próbuje w nich chodzić po domu:).
     Na koniec ostatnia informacja. Dziecko mi dojrzewa. Zdarzają się dni, kiedy w dzień nie domaga się swojej drzemki....




czwartek, 21 czerwca 2012

Sprostowanie

      Otrzymałam dziś oficjalny wynik Maćkowej oceny rozwoju. Niniejszym zwracam honor Maćkowemu tacie, mowa czynna plasuje się na 19 miesiącu. Czyli mama nie słuchała wstępnych wyników uważnie.

     "Rozwój psychomotoryczny kształtuje się na poziomie 20 miesięcy i 12 dni. Wynik ten pokazuje, że ogólny rozwój dziecka mieści się w granicach normy, pomimo że jest opóźniony o 3,5 miesiąca.
Rozwój koordynacji wzrokowo-ruchowej i manipulacji oraz rozwój społeczno- emocjonalny na poziomie 20 miesiąca życia....".  To tak opis z grubsza.

     Z nowości - młody, widząc nas jedzących, przynosi sobie widelec i każe na niego nabijać niam niam. Nie jest to jeszcze oczywiście samoobsługa, ale może już jakiś malutki krok w tym kierunku?

     Z ciekawostek, które wyszły nam na ostatniej ocenie rozwoju. Maciek wie, gdzie ma rękę, gdzie nogę, poda jedno i drugie jak poprosimy. Jednak na obrazku, na którym była lalka, nie potrafił tego wskazać. Pani psycholog mówi, że może to wynikać z jego wady wzroku, podejrzewa zaburzenie w spostrzeganiu przestrzeni w porównaniu do płaskiego obrazu. Muszę to skonsultować przy okazji z okulistką.

To na razie tyle :)


niedziela, 17 czerwca 2012

Imprezka u dziadków

    Zatęskniło mi się za rodzinnymi stronami, zapakowałam więc moją rodzinkę i pojechaliśmy w drogę. A że nasza wizyta została wcześniej awizowana, babcia Ula przygotowała swoim wnuczętom fantastyczne torciki. Uważam Babciu, że zdecydowanie minęłaś się z powołaniem.
    Ewunia dmuchała swoje cztery latka, Maciulek musiał uporać się z dwoma świeczkami.



Potem dzieci pomagały babci podlewać ogródek:




A dzisiaj, wracając do domu, lekko zboczylismy z trasy, zahaczając o park dinozaurów. Obydwa nasze dzieci dinozaurami i dinozaurowym placem zabaw były oczarowane:)                                                    
 

piątek, 15 czerwca 2012

Taptepka oraz ocena rozwoju

     Słownik mówiony Maćka poszerzył się o wyraz wyżej wymieniony. Dla niezorientowanych to po prostu skarpetka. Szczęka mi opadła na myśl, jak długie wyrazy wypowiada Maciuś.

     Piątek 15 czerwca to dzień oceny rozwoju mojego wcześniaka. Pojechaliśmy do poradni, w której Maciuś był/jest rehabilitowany. Spotkała się z nami pani psycholog, osoba na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka właściwa na właściwym miejscu. Maciek miał do wykonania zadania podobne jak te pół roku temu, wynik jednak jest już jednak zdecydowanie różny od tamtego.
    I tak:
- rozwój ruchowy - oceniony na około 21-22 miesiąc. Minus za schody - dwulatki powinny już same w pionie pokonywać schody. Pani doktor dodała jednak, że wcale nie wyklucza, że Maciek za kilka dni weźmie i pójdzie po schodach sam.
- rozwój społeczny i emocjonalny- 24 miesiące, żadnych uwag.
- mowa bierna - 24 miesiące, czyli na poziomie dwulatków. SZOK.
- mowa czynna - tu nie jestem pewna wyniku. Kamilek usłyszał, że 1,5 roku, ja że 15 miesięcy. Mowa została oceniona na podstawie wypowiadanych słów - mama, tata, ela (Ewa), dziadzia, ciocia, kaka (kasza), oko, niam (jeść),  kupa (zestaw pieluszka + chusteczki). Będę miała wynik na piśmie, to się przyjrzę, które z nas musi dokładniej myć uszy :).  Jako praca domowa mamy zadanie uczyć młodego łączenia wyrazów w choćby dwuwyrazowe zwroty, np mama niam.
  - samoobsługa - tu słabiutko, wyniku nie zapamiętałam. Ale nic to:). Mam oczy i widzę, że widelcem Maciej się nie posługuje, łyżką również nie, siku nie woła, nie rozbiera się sam (oprócz skarpetek oczywiście, które ściąga w ułamku sekundy) i nie ubiera (oprócz Ewy butów). Na parę spraw pani doktor zwróciła nam uwagę - jak np. korzystanie z nocnika. Pomijam fakt, że mała dupeczka zapada się w nocnikowy otwór. Podpowiedziano nam, żeby zawsze przed kąpielą, kiedy po zdjęciu pieluszki regularnie obsikiwany jest chodnik w łazience, podstawić Maćkowi nocniczek. Za którymś razem powinien załapać, o co chodzi.

     Mailem dostanę ogólny wynik tej oceny oraz w rozbiciu na poszczególne sfery rozwoju. Przyznaję bez bicia, że trochę się podbudowałam tą oceną:).

niedziela, 10 czerwca 2012

Bilans dwulatka

     Dwa latka przeleciały nawet nie wiadomo kiedy. Wcześniactwo to upadki i wzloty, to nieustanny lęk, czy nie zostanie po nim żadna pamiątka.
     Mój wcześniak cały czas się rozwija. I fizycznie, i intelektualnie. Waży 9 kg, wreszcie je. Makaron nitki wciąga jak trzeba do buzi, makaron świderek rozgryzie calutki. Ciastko zje sam, co powinien gryźć, to gryzie. Niezwykle mnie to cieszy. Fakt, że tak długo był okrutnym niejadkiem nie wynika z tego, że obiady rozdrabniałam mu w blenderze, co mi ktoś zarzuca. Maciek odmawiał jedzenia czegokolwiek, niezależnie od tego, czy posiłek miał grudki, czy był samym mlekiem. Wcześniaki tak po prostu mają, że niezwykle długo dojrzewają do decyzji : będę jeść.
     Widzę, że młody bardzo dużo rozumie. Prawie zawsze wykona moje polecenie, wskazuje palcem różne przedmioty, powtarza za nami wyrazy (z różnym oczywiście efektem), powtarza gesty i nasz ruch. Próbuje wchodzić po schodach i z nich schodzić w pionie, trzymając się barierek. Śpiewa sobie piosenkę o myciu zębów, z czego rozumiem w sumie O O O (szczotko szczotko hej szczoteczko), zaśpiewane w melodii identycznej z oryginałem.
      W piątek wybieramy się na ocenę rozwoju, ciekawa jestem opinii fachowca na temat mojego dziecka.

PS - tortu urodzinowego dziś nie było. Klasycznie zważyłam bitą śmietanę, zjedlismy więc tylko zwykłe ciastko:). Za to torcik zamówiony jest u babci Uli:).



poniedziałek, 4 czerwca 2012

Takie tam:)

      W zasadzie nowości brak. Kronikarsko odnotuję tylko, że wczoraj był pierwszy dzień w życiu Maćka, kiedy nie potrzebował drzemki w ciągu dnia. Być może powodem była nasza drzemka, którą przerwała nam dość brutalnie Ewcia o 8.23 rano i młody po prostu się wyspał, a może dziecko mi po prostu dojrzewa i drzemek nie potrzebuje:).
      Inna sprawa - chyba zaczyna nam się bunt dwulatka. Każde moje działanie niespełniajace oczekiwań Maćka okupione zostaje awanturą. Młody naprawdę ma swoje zdanie i potrafi je już bardzo dobitnie wyrazić.
      W słowniku pojawił się wyraz dziadzia, ciocia, oć (chodź), kooopa (to na widok pieluszek). A jadąc na rowerku Ewuni aż kwiczał z radości.
      To na razie tyle, reszta pewnie w okolicy urodzin (znaczy już najbliższej niedzieli).