sobota, 17 maja 2014

Mądraliński

       Po 10 dniach kwarantanny Maciek przestał być "obłożnie chory", już wczoraj był w przedszkolu. Co prawda jak tatuś po niego się zgłosił, synek odbywał karę za popychanie kolegi ("bo Michał mówił, że ja nie umiem kolorować"), ale generalnie było tak, jak powinno - Maciek był niesamowicie stęskniony za swoją klasą, każdego dnia pytał nas, czy jest już zdrowy i czy już dziś może iść do przedszkola. 

      Maciuś sepleni. Oczywiście ćwiczymy z nim prawidłową wymowę 'sz" i "cz". Podczas ćwiczeń wymowa jest już prawie taka, jak powinna być, ale mowa spontaniczna to klasyczna "kaska", "jus", "ocy" i tak dalej. Umówiliśmy się wszyscy, że jak Maciuś będzie seplenił, to my mu będziemy mówić, że nie rozumiemy. Tak też się zdarzyło, podczas rozmowy Ewy z Maćkiem krasnal powiedział coś po swojemu, Ewa mu na to, że "my nie rozumiemy, co ty mówisz".
Maciek na to, tonem bardzo pewnym siebie "lozumiecie, lozumiecie".

Swoich rodziców powalił na łopatki. A nie ma jeszcze czterech lat...:)

Poniżej zdjęcie naszego śpioszka. Nie jest super jakości, ale treść również mnie powala :)


środa, 7 maja 2014

I po strachu

     Maciejowy trzeci migdał jest już przeszłością. Usunięty został bez narkozy, na głupim jasiu, bez żadnych sensacji i kłopotów. Całość poszła bardzo sprawnie, myślę, że trafiliśmy w dobre i fachowe ręce. Po zakończonym zabiegu, kiedy nasz robaczek dochodził do siebie, spytałam pana doktora, czy ten migdał faktycznie był tak paskudny. Pan doktor jednoznacznie określił, że był największy spośród wszystkich migdałków dziś usuwanych (Maciek był najmłodszy), do tego synek jest malutki, więc wielki kalafior w gardle musiał mu bardzo przeszkadzać. Zaczynaliśmy tuż po 8 rano, zabrali go o 8:29, oddali o 8:34. Potem jeszcze z godzinka na dojście do siebie, w domu byliśmy tuż po godzinie 10. Około 11 Maciuś wołał już jeść, zaraz potem zaprotestował przeciwko leżeniu w łóżku. Domagał się ubrania, nie piżamki :).
A rano, kiedy szykowaliśmy Ewę do przedszkola, Maciek był bardzo zawiedziony, że on do przedszkola nie jedzie, bo przecież  jest zdrowy. Fakt, że nie dostał żadnego śniadania, tym bardziej humoru mu nie poprawił :).

      Z zaleceń lekarskich- 7 dni ścisłej kwarantanny w domu. 10-dniowy zakaz kontaktu z dziećmi. Ponieważ był to  zabieg w miejscu podstawy twarzo-czaszki, dziecko należy traktować jako "obłożnie chore". Żal mi tylko szlabanu na wychodzenie na dwór, ale chyba jakoś się z tym uporamy :).

     Przez ostatnie kilkanaście dni czytałam najlepszą książkę, jaka kiedykolwiek trafiła w moje ręce, całość ma około 2000 stron (uściski dla Cioci Danusi). Książka porwała mnie całkowicie, obecnie czytam ją od początku drugi raz. Na mojej twarzy zdecydowanie widać już oznaki niewyspania, miałam nadzieję, że odeśpię sobie te braki podczas opieki nad Maćkiem. Wiadomo jednak, czyją matką jest nadzieja. Maciek o 6 rano był zwarty i gotowy, ani myślał spać dalej. Moje worki pod oczami nie znikają:).

Z dzisiejszych tekstów:
*posadziłam go na  kanapie i poprosiłam, aby chwilę odpoczął.
Parę chwil później Maciej wstał i poskarżył się, że "na tej kanapie nie idzie mi odpoczywanie".
*w skupieniu oglądałam jeden przepis na Kuchnia TV. Maciek do mnie coś mówił, nie usłyszałam. Stanął więc przede mną, popatrzył mi w oczy i powiedział "POSŁUCHAJ mnie".

 Gdyby ktoś musiał sobie usuwać migdał lub migdały, służę kontaktami na wspaniały zespół lekarzy i pielęgniarek. Obecnie przy usuwaniu migdała trzeciego odchodzi się od narkozy, o czym nie wszyscy lekarze informują. Temat rozgryzłam, jakby co proszę o kontakt, poradzę.

niedziela, 4 maja 2014

Różne twarze

Maciek ma wiele twarzy:
* Maciek esteta:
- ubieram mu spodnie od dresu, kostki gołe. Portki za krótkie. Mówię do Maćkowego taty, że musimy jechać do sklepu uzupełnić garderobę, bo młody w za krótkich portkach wygląda jak Sierotka Marysia. Parę godzin później spodnie kupione, Maciek się upewnia "kupiłaś mi spodnie, bo wyglądałem jak Sierotka Marysia?"
*Maciek wrażliwiec:
- ugotowałam rosół. Podczas konsumpcji syn w jednej chwili stwierdza, że ON rosołu z kupą jeść nie będzie. Co pływało w rosole? Grzybek.
*Maciek szantażysta:
-szykujemy się do kąpieli, rozważam, czy umyć mu dziś włosy. Maciuś na to "nie myj mi włosów bo będę ryczał".

     W ostatnich tygodniach zaobserwowałam zdecydowaną poprawę w poruszaniu się krasnala. Objawia się to tym, że np. po schodach wchodzi czasem bez trzymania (na razie tylko jak się zapomni, ale przynajmniej wiem, że już to potrafi). Na swój rower, po  zimowej przerwie, po prostu wsiadł i pojechał. Śmiga tak, że aż miło na niego popatrzeć. Kilka razy zdarzyło mu się skoczyć oboma nogami naraz (niby banalna rzecz, ale dla nas to wyczyn). Coraz sprawniej schodzi ze schodów, puszcza się sam, do niedawna było to nie do pomyślenia.

    Podczas Świąt spotkaliśmy się z m.in. z Ciocią Basią. Ciocia Basia od wielu lat pracuje w przedszkolu, niejedno dziecko "z przeszłością" już widziała. Obserwując jego tok myślenia i spostrzegawczość podczas wykonywania jednego z zadań rozwojowych, Ciocia Basia określiła młodego mianem "znakomity". Z kolei mój osobisty brat, po kilku dniach spędzonych w naszym domu powiedział, że Maćka nie da się nie lubić:). Budujące są takie uwagi, bardzo Wam dziękuję :).
 
W tym tygodniu usuwamy migdałek. Prosimy o modlitwę, kciuki, fluidy i to, co kto czym dysponuje:)