poniedziałek, 20 września 2010

Wędrówki po lekarzach uważam za rozpoczęte

Na pierwszy ogień spotkanie z okulistą. Baliśmy się okropnie diagnozy i tego,  co będzie ze wzrokiem Maciusia. Niepotrzebnie – pani doktor po badaniu wpisała nam do książeczki zdrowia „unaczynienie oka prawidłowe, kontrola za rok, w 12. miesiącu wieku korygowanego”. Ufffff - retinopatia sama się cofnęła. Następne wizyty lekarskie w październiku.
Dodam tylko, że pogodzenie opieki nad dwójką dzieci, rehabilitacją młodszego, ściąganiem pokarmu i ogarnięciem całego domu wcale nie jest sprawą łatwą.

czwartek, 16 września 2010

Aklimatyzacja

Pierwsza noc w domu minęła spokojnie. Kilka razy budził mnie sygnał „aniołka”, czyli monitora oddechu, jak się okazywało tylko dlatego, że moje dziecko, wraz ze swoją potężną wagą 2030 gram podczas nocnych wędrówek po łóżeczku, znikało z zasięgu swojej niani. Ewa zakochała się w braciszku, którego do wczoraj znała tylko ze zdjęć, przynosi i wynosi pieluszki, co chwila sprawdza, co robi Maciuś, słowem w bycie starszą siostrą angażuje się ze wszystkich swoich dwuletnich siłJ. Ja nie mogę się przyzwyczaić do tego, że malutki nie jest podłączony do żadnego kabelka, że mam go w ramionach, że nareszcie jest w domu i cała moja rodzina jest wreszcie razemJ.

środa, 15 września 2010

:) :) :) :) :)

Od rana byłam w stałym kontakcie telefonicznym z panią doktor. Usłyszałam, że Maluszek po otrzymanej krwi jest różowy jak prosiaczek i że jego wypis jest już przygotowany. Ogromnie się cieszę, że wypisała nas pani dr Kowalska, nasz dobry duszek i najlepsza lekarka, która zajmowała się Maciusiem. Od niej i od Cioci Reni, która miała tego dnia dyżur usłyszałam tak na przyszłóść wiele praktycznych wskazówek i ciepłych słów. Nie mogłam lepiej trafić na osoby nas wypisujące J.
I tak, w dniu 15 września 2010, po 98 dniach pobytu w szpitalu na Polnej w Poznaniu Maciuś Bąk został wreszcie mieszkańcem swojego domu i łóżeczka w Dębienku J.
tutaj wszystkim moim szpitalnym ciociom mówię "papa"
a tu już w domku, z mamą i moją siostrą Ewunią

wtorek, 14 września 2010

:) :) :) ? :(

Wypis Maciusia planowo miał odbyć się dzisiaj. Taka informację przekazały mi pielęgniarki i sama pani doktor. Kiedy więc  rano usłyszałam, że popołudniu wychodzimy (to były akurat moje urodziny), cieszyłam się niesamowicie z najpiękniejszego prezentu, jaki kiedykolwiek w życiu miałam otrzymać. A kiedy przyjechałam z Kamilkiem po nasze dziecko, z ubrankiem, fotelikiem, kwiatkami i całą resztą, okazało się, że to jeszcze nie dzisiaj – maluszek ma kiepską krew i musi przejść ostatnią transfuzję. W pierwszej chwili byłam totalnie rozczarowana, ale jak przemyślałam sprawę, to ucieszyłam się, że to wyszło teraz, a nie podczas kontroli w przychodni – wtedy mógłby być prawdziwy kłopot. W każdym razie, jeśli rano wyniki krwi będą ok., to wyjdziemy jutro.

niedziela, 12 września 2010

Powoli się zbieramy

Przez ostatnie dni nauczyłam się rehabilitować Maciejka, uczyć go przyjmowania dotyku, dowiedziałam się, że retinopatia nie postępuje, a w jednym oczku się nawet cofa. Po zajściu z zachłyśnięciem poprosiłam na oddziale o szkolenie z pierwszej pomocy dla  wcześniaków, dzięki serdeczności i zaangażowaniu oddziałowej pani Magdy cały mój klub mam takie szkolenie przeszedł. Nasza pani doktor zaczyna sugerować, że w najbliższych dniach dostaniemy wypis. No więc od pielęgniarek powoli zbieram sobie „wyprawkę” – butelki, smoczki, jednym słowem sprzęt, do którego Maciuś jest przyzwyczajony. Łóżeczko i cały dom niecierpliwie czekają na przyjście najbardziej oczekiwanego członka rodziny.

poniedziałek, 6 września 2010

Ruszamy do przodu

Od dziś Maćkiem opiekuje się jego ulubiona i najlepsza na świecie pani doktor, ta z intensywnej terapii. Razem z moim klubem mam cieszymy się niezmiernie – pod opieką poprzedniej lekarki dzieci sobie tylko „były”. Teraz pani doktor bierze je w obroty, i tak Maciek od dziś dostał wzmacniacz do mojego mleka (wartości odżywcze plus ekstra kalorie, żeby szybciej rósł), od jutra zaczyna rehabilitację, ma też umówioną konsultację chirurgiczną (przepuklina).  Super, że są lekarze, którym naprawdę zależy na maluszkach, a nie tylko na tym, aby przepisać zalecenia z dnia poprzedniego i iść na papieroska.

sobota, 4 września 2010

Bardzo ważny dzień

Ze względu na brak odporności, chore płuca i ogólne wcześniactwo lekarze bardzo odradzają wszelkie wizyty w różnych miejscach. Również w Kościele. Ponieważ kwestia chrztu Maćka nie dawała mi spokoju (mimo wcześniejszej rozmowy z księdzem i jego rady, że skoro nie ma zagrożenia życia, to lepiej poczekać na prawdziwą uroczystość w Kościele), bardziej niż stanowczo poprosiłam księdza o chrzest. No więc odbył się on dzisiaj. Chrzest i usg głowy to tematy, które bardzo mnie dręczyły. Obecnie jestem już spokojniejsza – wczoraj miał kolejną kontrolę głowy, nie wykazała nic niepokojącego, no i moje sumienie wreszcie jest spokojne.
Wieczorem byłam w Poznaniu,  z ciocią Renią umówiłam się z na kąpiel. Maćka kąpała inna pielęgniarka, tym co tam widziałam byłam co najmniej rozczarowana, dzieci traktowane są potwornie przedmiotowo. Ale za to po kąpieli  dostałam go do piersi, spał mi przy sercu dobre 45 minut, aż mnie ciocia Renia pogoniła, żeby potem ona go tak całą noc nie musiała trzymaćJ.

środa, 1 września 2010

Mój mały wielki ssak

Maciuś był od rana trochę nieszczęśliwy i niespokojny. Radę na to szybko znalazła pani Beata – Maćka ulubiona (zaraz po pani Reni) pielęgniarka. Powiedziała mi, żebym się do niego przystawiła J. Strach miałam wielki, nasłuchałam się wcześniej wielu historii i opinii, że wcześniaki z dysplazją oskrzelowo-płucną nie mają siły ssać piersi, że to zbyt trudne dla nich, że to niemożliwe itd. Ale zaufałam pani Beacie, a Maciek poradził sobie nieźle, i co najważniejsze, od razu wiedział o co chodzi. Jeśli dodam, że trzymając moje dziecko przy piersi, po prawie 3 miesiącach od jego narodzin, beczałam jak bóbr, to będzie to już tylko oczywista oczywistość J.