niedziela, 29 czerwca 2014

Odzywki

    Wczorajszy post Podsumowanie trzylatka zawiesił się i  nie chciał edytować. Nie mogłam go dokończyć, tworzę więc nowy. Z samymi anegdotkami.

     W Toruniu kupiliśmy dzieciom takie śpiewające ptaszki. Pewnie pamiętacie takie cuda z Waszego dzieciństwa. Obsługa tego ptaszka polega na dmuchaniu mu w kufer, wtedy dziobkiem wydobywa się piękny trel. Ewa o swojego ptaszka dba i bardzo go pilnuje. Maćkowy ptaszek na drugi czy trzeci dzień po zakupie zaliczył twarde lądowanie, ptaszek zgubił kuper. Maciuś na to mówi tak: "ale to przecież nic, tylko ogonek się troszkę ułamał".  W sumie fakt, ułamał się tylko ogonek, ale ptaszek zasilił nasz kosz na śmieci.

     Kolejna historyjka - Maciuś chciał siusiu, z różnych przyczyn zrobił to w pokoju na nocniku.  Jakoś krzywo usiadł, siusiu(takie solidne) zrobiło się na podłogę. Maciuś pocieszał mnie słowami: "to przecież nic, to wyschnie".

     Maciek jedzie na swoim rowerku biegowym. Idę przy nim, w ręku mam tylko chusteczkę i telefon. Synek wymyślił sobie takie coś "jak się wywrócę, to będziesz miała KŁOPOT".

   Ciąg dalszy jazdy na rowerku. Idę przodem, coś mnie najechało na piętę. Pytam się tego małego cyklistę, czy uważa jak jedzie. Odpowiedź "a skąd, to ty musisz uważać jak idziesz".

    Całość tekstów ukoronowała Ewunia. Nasza córka przed chwilą skończyła sześć lat. Trafił ją jakiś kaszel, a że zazwyczaj przy chorobach zakaźnych śpię z dzieckiem chorym w moim łóżku, a tatuś z drugim  dzieckiem w innym pokoju (Ewa uwielbia spać przy mnie), Ewa spytała mnie tak "czy nie UWAŻASZ, że skoro mam kaszel, to POWINNAM spać z Tobą" ?
  
Czasem trudno mi uwierzyć, że dzieci, które naprawdę niedawno nosiłam pod sercem i naprawdę niedawno rodziłam, potrafią już konstruować takie przewrotne wypowiedzi:).

sobota, 28 czerwca 2014

Podsumowanie pracy trzylatka

       Na zakończenie roku przedszkolnego poprosiłam Maćkową wychowawczynię o ocenę pracy naszego skrzata. Maciek ma wczesne wspomaganie, więc pani z urzędu zobligowana jest do wystawienia oceny pracy, ale ponieważ postępy z dziedzin, które są wspomagane znam, zależało mi bardziej na opinii opartych na obserwacjach na początku roku i tych bieżących.
Lista zachowań, które oceniano, wynosi trzy strony. Tak więc jesienią Maciuś dostał ocenę "rzadko" podczas:
- słuchania poleceń nauczyciela
- trzymania kredki
- samoobsługi (jedzenie, czynności fizjologiczne)
- śpiewania.
Jedne zachowania miały ocenę "czasami", inne "często".
W czerwcu Maciuś ma już same oceny najwyższe, czyli "często". Jednym słowem postęp:).
Widzę to w domu. Ogromny postęp dotyczy rozwoju mowy, ale najbardziej ze wszystkich sfer zaskoczyły mnie prace ręczne.
Maciek potrafi używać plastelinę (wykleił na kartce piękne góry i wzgórza). Potrafi rysować i kolorować. Postęp w tych czynnościach to zasługa wychowania przedszkolnego, myśmy, jako rodzice, akurat w tej dziedzinie nie mieli w tym większego udziału.

  W ostatnich dniach Maciuś przyniósł nam taką oto pracę, zgodnie z wychowawczynią twierdzą, że praca (kolorowanka) jest absolutnie samodzielna:

W maju byliśmy na Dniu Rodziny, dzieci wręczały rodzicom ich portrety. Tak więc ja i Maćkowy tato, w oczach naszego dziecka wyglądamy tak:

sobota, 14 czerwca 2014

Żeby kózka nie skakała...

    ...to by całą głowę miała. Niestety, nasza kózka wczoraj nie była w przedszkolu, była bardzo niewybiegana, miała nadmiary energii. Po zajęciach z panią logopedką Maciek dostał prawdziwie małpiego rozumu i biegał jak dziki. No i niestety zaatakowała go ściana. Dokładnie narożnik ściany. Krew lała się jak szalona. Pojechaliśmy na pogotowie, pogotowie wysłało nas do szpitala ze skierowaniem "uraz głowy". Czoło Maciek ma rozcięte, dość głęboko, ale chirurg w szpitalu uznał, że wystarczy założenie specjalnych plastrów ściągających brzegi rany i że uda się to załatwić bez szycia. 
    Tuż po spotkaniu ze ścianą krasnalek płakał okrutnie, na pogotowiu był już spokojny, ale taki apatyczny, potem nam zasnął i obudził się dziś rano. Plastrem na czole był co najmniej zdegustowany, od razu spytał, kiedy będzie mógł go zdjąć.
      Chirurg zalecił oczywiście obserwację dziecka, gdyby coś się działo, to mamy natychmiast jechać do szpitala, ale mam nadzieję, że na plasterku i później bliźnie ta sprawa się zakończy.

     W zeszłym tygodniu Maciuś zatemperował sobie paluszek. Krew oczywiście się lała, na wieczór zdjęłam mu plaster, aby rana się goiła. Maciek musiał o tym chyba mocno myśleć, nawet przez sen, gdyż około 3 nad ranem przytuptał do mnie, abym sprawdziła, czy paluszek już mu się zagoił:).

     Inna anegdotka dotyczy precyzji w moim wysławianiu się. Przed domem mamy ławkę. Maciek wdrapał się na ławkę, usiadł na blacie. Nakazałam mu nieopatrznie "zejście z tego stołu". I strzeliłam sobie gola, gdyż Maciek odpowiedział, że to przecież wcale nie jest stół, tylko ławka.
I bądź tu człowieku konsekwentny w wychowywaniu dziecka :).

wtorek, 10 czerwca 2014

Nasz czterolatek

      Nasz malutki szkrabek kończy dziś cztery latka. Każdego dnia pełna jestem wdzięczności Bogu, że Maciek jest. Że ogólnie rzecz biorąc jest w doskonałej formie, fajnie się rozwija, mówi, myśli, że po prostu JEST.

      Ubiegły rok to ogromny skok w jego rozwoju. Robiłam niedawno porządki w moim telefonie, przeglądałam filmiki sprzed roku i nie wierzyłam, że jest to to samo dziecko:). Szczególnie, jeśli chodzi o rozwój mowy. Widać wyraźnie, że ćwiczenia logopedyczne spełniają swoją misję. W ostatnich dniach, po kilku miesiącach wałkowania głoski "cz", Maciuś sam pięknie pierwszy raz powiedział "poCZekaj". "CZ" nie było wywoływane sposobami logopedycznymi, wystąpiło samo i naturalnie :).
     Rozwinęła się też bardzo sfera społeczna i autonomiczna. Podczas Dnia Rodziny, który spędziliśmy z całą Maćkową przedszkolną klasą i innymi rodzicami porozmawiałam sobie z panią Olą, pani ta jest osobą bardzo wspierającą Maćka wychowawczynię. Spytałam o opinię na temat Maciusia. Pani Ola powiedziała, że znając  Maćkowy "życiorys", spodziewała się dziecka, któremu trzeba we wszystkim pomagać, wspierać, poświęcać dużo więcej uwagi. Rzeczywistość pokazała, że Maciek potrzebuje wsparcia, ale nie aż tak:). Przygodę jako przedszkolak zaczynał jako maskotka grupy, dziecko, które bez oporu podporządkowywało się innym dzieciom. Dziś Maciek ma swoje zdanie, swój plan na siebie, wie, co chce robić, a czego nie (mówię o relacjach dziecko-dziecko). Ma swojego przyjaciela Krzysia, z którym z jednej strony nie mogą bez siebie żyć, z drugiej strony często muszą być od siebie separowani, gdyż każdy ciągnie w swoją stronę i chłopcy się konfliktują:). Pani Ola mówi jednak, że chłopcom wystarczy chwila separacji, i już jest dobrze, tak bardzo chłopcy tęsknią do siebie, że zapominają o przyczynie konfliktu:).
       Jedyna uwaga dotyczy Maćkowego jedzenia...on ma zawsze czas. Trzeba mu przypominać, aby łyżkę, widelec czy chlebek skierować do buzi, sam z siebie to krasnal raczej na to nie wpadnie :).


Pani neurolog też jest z Maćka zadowolona. Ze względu skrócone ścięgna Achillesa dostaliśmy pakiet ćwiczeń rozciągąjących, zalecenie basenu, trampoliny, hydromasażu na stopy. Dostaliśmy też skierowanie na rehebilitację tych partii nóg.

W celach statystycznych odnotowuję sobie- waga 12 kg, wzrost 96 cm.

W tym tygodniu oboje naszych dzieci obchodzi swoje urodziny. Na tą okoliczność urządziliśmy sobie wycieczkę do Torunia. Było cudnie:). W sobotę, po obiedzie Maciek był już tak wykończony, że kiedy płynęliśmy sobie stateczkiem po Wiśle, padł jak betka. Śmiejemy się troszkę z niego, gdyż Maciek zapiera się, że on żadnym statkiem nie płynął:).