Urlopuję się, mam czas, nie spieszę się nigdzie. Pojechałam więc z moimi dzieciami do naszego ośrodka zdrowia na standardowy bilans dwulatka. Nasza pani doktor, jedyna na całą gminę, która ma współczesne pojęcie o dzieciach za chwilę rodzi, no i kurka nie ma tak naprawdę gdzie iść sprawdzić dziecko. Przyjął nas jakis pediatra, doktor w wieku, gdzie już naprawdę ubiera się ciepłe papucie, słucha radia, łyka proszki i pobiera emeryturę. Do książeczki wpisano nam zeza (wow, nie zgadłabym), poza tym wszystko pozostałe prawidłowe. Nawet rozwój psychoruchowy jest "odpowiedni do wieku". Z informacji wartościowych - waga 9,350. I choć ten wynik jest wciąż poniżej linii na siatce centylowej, i tak mnie on cieszy. Wzrost - 83 cm, i tu mamy 25-50 centyl, czyli w zaokrągleniu można określić, że goni rówieśnikow.
Dziecko mi się chyba rozwija, albo też jego pamięć się wyostrza. Jak robi kotek czy pies wbijaliśmy do głowy parę tygodni. Ostatnio krówkę i konika złapał w lot. Bez powtarzania.
Na foto poniżej - telemaniak. Dzień zaczyna od dwóch słów: JEŚ i BAJA.
Oczywiście, nie zawsze terrorysta dostaje wszystko to, czego chce :)
Z pozdrowieniami dla Frania.
PS - kciuki cały czas trzymam za pomyślną transakcję.
:)
OdpowiedzUsuń:*
O matko, alem się nagadała, co?:)
OdpowiedzUsuńNieźle Aga, widzę, że swoją opinię wypowiedziałaś pełnym zdaniem :D
OdpowiedzUsuńJak na językoznawcę przystało;-)
OdpowiedzUsuń