piątek, 26 lipca 2013

Bajka

* pani w sklepie pyta Maćka "Maciusiu, a czy ty pójdziesz do przedszkola?" Maciuś na to "jestem jeszcze malutki".


     Dziś rano krasnal opowiedział mi bajeczkę. Brzmiała ona dosłownie tak: "dawno dawno temu był sobie lew i żyrafa".  Koniec bajeczki :) :) :)

     W ostatnim czasie byłam u naszej doktorki rodzinnej, po skierowanie na profilaktyczne badanie krwi i moczu u Macieja. Przy okazji poprosiłam o konsultację w sprawie jego wagi- 10,5 kg w wieku 37 miesięcy nie jest raczej mega wyczynem, więc tak z lekka się o to martwię. Mówię pani doktor, że Maciek nachętniej  je jogurty i budynie, obiadki już mniej, gdyż trzeba je gryźć. Pani mówi, ze skoro lubi jogurty i budynie, to mam mu to dawać. No więc daję. Waga wskazuje nam już jakieś 11 kg, więc jakiś malutki postęp wagowy mamy :).

Bardzo podobał mi się Wasz odzew i Wasze doświadczenia w kwestii posyłania dziecka po przejściach do przedszkola. Dziękuję za poparcie :). Nie dalej jak wczoraj Maciuś zabrał ze sobą samochodzik i oznajmił, że od jedzie do przedszkola bawić się z dziećmi.

niedziela, 21 lipca 2013

Zezłościłam się

- "jestem taki malutki' - synek wypalił tak sobie, sam z siebie, bez wyraźniej przyczyny
- "nie jestem smutny, jestem wesoły" - jw, tekst powstały sam z siebie
- jesteśmy na dworze, Ewa zgłasza potrzebę fizjologiczną. Maciuś pyta nas "czy Ewa będzie lała na trawę?"


      W piątek pewna pani zdrowo podniosła mi ciśnienie. Pani ta zna trochę naszą rodzinę i Maćkową historię, powiedziała mi, że według jej opinii Maciek nie powinien w tym roku iść do przedszkola, że nie jest na to gotowy i powinnam wysłać go tam za rok. Argumentem tej pani jest fakt, że Maciek jest jeszcze zapieluszkowany oraz że nie umie sam jeść. Pielucha- ok, jest, tego nie neguję. Pracujemy nad tym tematem w domu, myślę że w końcu Maćkowe przewody moczowe zaskoczą, że sikamy na nocnik, nie w pieluchę. Dziecko również potrafi samo jeść. Zdecydowanie preferuje bycie karmionym niż karmić się samemu, ale widelcem radzi sobie nie najgorzej (przy założeniu, że chce mu się jeść :). Łyżką też daje radę, pod warunkiem odpowiedniej gęstości pokarmu.
      Według naszej rodzicelskiej (pani psycholog, pedagog i logopedy również) opinii Maciej jest człowiekiem bardzo społecznym, niezywkle ciekawym świata, ma potężny potencjał poznawczy. Dla nas nie posłanie go do przedszkola byłoby wyrządzaniem mu krzywdy. Jeśli rzeczywiście sobie nie poradzi- spoko, przełknę to i poszukam alternatywy. Na tą chwilę jednak mocno obstaję przy przedszkolu dla Maciusia od 2 września 2013r.

      Wczoraj, wraz z dwoma innymi mamami wcześniaków oraz ich dziećmi spotkaliśmy się w poznańskim ZOO. Spotkałam moje duchowe podopieczne, Elizę z maleńką, choć już prawie roczną Małgosią, oraz  Noemi i jej urwisa Jasia. Przeżyłam wspaniałe spotkanie. Umęczyłam się 5-godzinnym spacerem w upale, ale niezwykle szczęśliwa jestem, że udało nam się spotkać, pogadać, zobaczyć na żywo.
Jasiek jest 4- latkiem, generalnie wyprowadzonym z wcześniactwa, aczkolwiek jakieś pamiątki z tamtego okresu zostają. Małgosia...o niej już wspominałam, przed nią jeszcze długa droga do prostej.



       I teraz tak - oto link do relacji Noemi (tam są zdjęcia z naszej wyprawy): http://inspektormama.blogspot.com/2013/07/po-spotkaniu-z-dziewczynami-notke.html

oraz moja prośba - pomóżcie mamie Małgosi w akcji zbierania nakrętek. Nie muszą to być tylko i wyłącznie nakrętki, ten dobry plastik zawierają również opakownia oznaczone symbolami PP, PE, HDPE, LDPE lub liczbowe 2, 4 oraz 5. Tak po ludzku mówiąc chodzi o opakowania po kremach, paście do zębów, kosmetykach, płynach do naczyń, płynach do spryskiwaczy....rozejrzyjcie się wokół siebie,   zamiast tym dobrem obdzielać Waszą gminę, obdzielcie lepiej Małgosię. Zbierajcie, zbierajcie, zbierajcie ile się tylko da. Gdyby pojawił się kłopot z transportem, proszę o sygnał, jakoś temu zaradzę :).

sobota, 6 lipca 2013

Lipcowo

* pomogłam Młodemu zejść ze schodów. Opatulił mi szyję swoimi łapkami i mówi "jestem twój"
* podczas rehabilitacji zwiał rehabilitantowi i powiedział "nie mam czasu ćwiczyć"
* w sklepie Maciek zaczepia panią kasjerkę "pani kaso". Pani kasa mówi "słucham cię Maciusiu", Maciuś pani opowiada "nie mam czasu gadać". Ot, moje kulturalne dziecko :P.

         Wydaje mi się, że nasz pan rehabilitant chyba nie ma poważania u Macieja. Facet jest bardzo dobry, bardzo dobrze przygotowany, bardzo otwarty na Maćka, zawsze ma w zanadrzu ćwiczenia dla młodego, jeśli któreś mu nie odpowiada. Młody jednak albo ryczy i klei się do mnie, albo ma głupawkę i dzikuje. Tak też było teraz w czwartek, rehabilitant śmiał się, że Maciek wypił chyba zbyt dużo kawy -normalnie go roznosiło, nie chciał się skupić, uciekał i wariował. Mam taki lekki dyskomfort, że nie korzystamy w pełni z możliwości, które daje mu pan rehabilitant, nie widzę u Maćka jakiegoś wyjątkowego zapału do ćwiczeń.
          Więcej sukcesów mamy u pani logopedki. Większość czasu Maciek się skupia, pracuje, daje całego siebie. Definitywnie rozstaliśmy się z butlą, zgodnie z sugestiami naszej pani. Trzymałam się kurczowo tej butli, miałam wtedy pewność przyjęcia pół litra mleka czy kaszki na dobę, teraz pijemy kaszkę z kubka, ale zdecydowanie mniej. Butla to był rytuał, przyjemność, uspokajacz...ale niestety, coś za coś.  Na pewno szybko waga w górę nam nie pójdzie, ale może międzyzębówka i seplenienie odejdzie w dal. Zdarza się już bardzo ładne "s" z językiem za zębami, czasem pojawia się nawet "SZ". Zaobserwowałam, że jeśli Maciuś mówi spokojnie, to mówi bardzo czysto i wyraźnie, jest zrozumiały dla osób obcych. Jeśli wypuszcza z siebie szybki słowotok, rozumieją go tylko rodzice. Analogicznie jest z poruszaniem się - jeśli idzie pomału, idzie całą stopą. Jeśli gdzieś pędzi- a pędzi przez 90% czasu :)- śmiga na palcach.

Tak więc postępy logopedyczne są, słyszalne nawet przez niedomowników, nieco jednak przyćmiewane problemami z rehabilitacją :(.


Kończą mi się bateryjki....urlop potrzebny od zaraz:)