wtorek, 28 maja 2013

Klopy łaskocą

        W trzecim dniu od wystąpienia ospowatych kropek uważam, że choroba młodego nie oszczędza. Obsypany jest calutki, bez litości, kropy wyłażą gdzie chcą, jak chcą, kiedy chcą i ile chcą. Dziś jedna franca wylazła normalnie na powiece oka. Maciek, przy całej swojej mega tolerancji i cierpliwości, znosi to słabo. Jest taki przytulaśny, snuje się, skarży, że go "klopy łaskocą", dziś w nocy prawie nie spaliśmy, gdyż drapał się niemiłosiernie, a ja próbowałam pilnować mu łapki.

        W ostatnich dniach nauczył się dwóch fajoskich zdań. Jedno to "lubie cie", drugie to "bardzo cie kocham". Powie sobie takie jedno zdanie i przytula się do mnie. Słodkie to:).

       W tej chwili mam w domu niespotykaną ciszę. Kamilek w pracy, Ewusia w przedszkolu, a synek odsypia nocne drapania - wczoraj spał mi w dzień prawie 3 godziny. Męcząca jest ta choroba, biedny Maciuś.

      W dniu dzisiejszym Maćkowa facjata nie nadaje się do publikacji, więc foto nie załączam.

niedziela, 26 maja 2013

Niespodzianka z okazji Dnia Matki

       Maciek chyba łapie już, o co chodzi w rowerku biegowym. Do tej pory chodził na stojąco, chodził na siedząco, pchająco. W tym tygodniu poczuł się na swojej maszynie zdecydowanie pewniej. Zupełnie swobodnie jechał w sposób założony przez producenta :).
       Ostatnio pojawily nam się nocne problemy. Dłuższy już czas Maciek śpi w jednym pokoju z Ewunią. Od paru tygodni, jeśli przebudzi się w nocy, domaga się spania w łóżku swoich rodziców metodą "na trzeciego". Moja wina, wiem, bo raz czy drugi na to pozwoliłam (nie chciało mi się wychodzić z ciepłego łóżka i odnościć młodego do jego wyrka).  I teraz, jeśli odniosę go ja, to jest ryk, zaraz za mną wraca. Jeśli idzie Kamilek, to mała cwanizna chce do mamy, potem bardzo "plose do mamy", potem wchodzimy na etap "ce pitulić". Ale jakimś cudem, po wyczerpaniu swojego repertuaru próśb i płaczów, ugina się pod tatowym poleceniem spania i zazwyczaj zasypia słodko wraz ze swoim misiem.
      Dzisiaj rano oglądał książeczkę ze zwierzętami, które podpisane były wielkimi literami. Maciek bardzo ładnie czytał wszystkie literki w słowie "P T A K". Tyle że zawsze wychodziło mu, że napisane jest "ptaszek" :).
     Zanim dojdę do prezentu, jaki synuś sprawił mi na dzień matki, dodam tylko mały żarcik. Coś tam Maciek broił Ewie. Raz czy drugi go ofuknęła, ale potem  mu się dostało równo - Ewa powiedziała mu, cytuję "idź sobie na bok i przemyśl sobie swoje zachowanie". :) Brawo Ewa :).

Ewcikowa ospa dobiegła końca. Maciek się uchronił, umówiłam go do klubu malucha, umówiłam na rehebilitację, do logopedki. Umówiłam go już do opiekunki, z radością, że nasza kwarantanna się skończyła i wrócimy do normalnego trybu życia codziennego. Widziałam już siebie, jak wracam do pracy na normalne godziny, jak kończę o 14 i całe popołudnie mamy wolne. I co? I d.....pa. Akurat  dzisiaj Maćkowa ospa uznała, że czas najwyższy się ujawnić............Dla mnie bomba. Kolejne dwa tygodnie wycinamy z życiorysu.
Ale nic tam, damy radę, jak zawsze.....:)

wtorek, 14 maja 2013

Ciociu Danusiu- dla Ciebie

        Ciocia Danusia to moja najlepsza przyjaciółka, taka, z którą znamy się już z dwadzieścia lat. Tak się złożyło, że życie przeniosło mnie z rodzinnego Szczecina pod Poznań, gdzie od Danusi dzieli nas już nie 250 kilometrów a jedynie 25. Danusia to mama chrzestna naszego Maćka, jedyna osoba poza Kamilkiem, która była ze mną w szpitalu tuż po narodzinach Maćka - była ze mną i fizycznie, i duchowo. Zawsze będę Ci za to wdzięczna. Danusia to ciocia,  która zawsze żywo zainteresowana jest rozwojem krasnala, a że wczoraj znów zasugerowała mi, że się opuszczam w pisaniu, nadrabiam więc zaległości.


Utrwalamy "W". Na zajęciach u pani logopedki zauważyłam, że Maciek potrafi (oczywiście nie zawsze) wyłapać wyraz, który źle wymówił i sam się poprawić. Powtórzy sobie taki wyraz raz czy drugi, aż nie wymówi go poprawnie. Pani logopedka mówi, że jest to niesamowita samokontrola, świadczy to też o bardzo dobrym maćkowym słuchu. Maglujemy teraz bąbla ze zdań, w których są same wyrazy na "W", idzie to nawet całkiem fajnie:).

Na podwórku mamy zjeżdżalnię, taką może metrową. Mały zbój czuje się na niej już tak pewnie, że korzysta z niej we wszystkich możliwych układach- przodem, tyłem, jednym bokiem, drugim bokiem, na brzuchu, na plecach, na kolankach, od góry, od dołu...szok :).

Na ostatniej rehabilitacji mniej więcej jedną trzecią zajęć Maciejek ćwiczył w następujący sposób:


I ostatnia sprawa - Maciek coraz częściej je jak człowiek, tzn siedzi przy stole, sam próbuje nabijać sobie posiłek na widelec, i je wraz z nami. Cieszy mnie to niezmiernie, tym bardziej że młody próbuje otwierać się na różne smaki. Nie jest to oczywiście ideał, ale jako postęp na pewno należy to odnotować.

PS - z Maćka jest naprawdę fajny chłopczyk:)

PS 2 - Ewa ma ospę. Czekam tylko kiedy pierwsza krosta pojawi się u jej braciszka.

środa, 1 maja 2013

Wu

      Mamy pierwszy bardzo dobrze słyszalny, spektakularny sukces naszej Pani logopedki. Od stycznia ćwiczymy z młodym literę W, pracowała z nim pani Justyna, pokazała nam oczywiście też, jak tego wu uczyć go wymawiać, jak masować buziak i wargi. Maciek doszedł do momentu, w którym słysząc wszystkie wagi, waty, wałki i inne słówka z "w" zamykał oczy i odmawiał powtarzania tych słów. I tak w ubiegły piątek, tuż po zajęcięciach logopedycznych, dzwonił do mnie Kamilek z informacją, że synuś ma dla mnie niespodziankę. W telefonie usłyszałam czyściutkie słowo "EWA". Do tej pory była Eła bądź Eminia:). Teraz pozostaje nam korygować wszystkie znane Maćkowi wyrazy z "w", które młody zniekształca, jak np. "nieniem", "didelec". Tak średnio za piątym-dziesiątym razem załapuje słowo na stałe, siła przyzwyczajenia jest mimo wszystko potężna.