sobota, 31 sierpnia 2013

Teczka 3-latka

     * Maciek wysiusiał się na nocnik. I woła do taty "musis telaz powiedzieć "BLAWO". Kamilek posłusznie mówi "BRAWO". Na to Maciuś "musis jesce powiedzieć "SUPEL". No więc Kamilek mówi "SUPER" :)

    * poprosiłam Maćka, żeby mnie przytulił. Podszedł do mnie, przytulił mocno i spytał "telaz jestes juz wesoła?". I jak tu go nie kochać ?

      Przed wyjazdem na urlop kupiliśmy Ewie zeszyt pięciolatka, czyli zbiór przeróżnych zadań z podziałem tematycznym na pory roku. Dla niej to żadna rewelacja, z podobnych korzysta w przedszkolu, mimo to na tych wakacyjnych kartach pracowała z przyjemnością. Tyle że na punkcie kart pracy zwariował Maciek. Domagał się robienia zadań razem z Ewunią, tak więc i jemu kupiliśmy karty pracy 3-latka. Zakup okazał się niezwykle trafiony. Zadania są bardzo różne, są zgadywanki, kolorowanki, wyklejanki, wydzieranki, malowanie farbami i palcami maczanymi w farbie, jest i plastelina. Na tą chwilę szał robią zgadywanki. Maciek uwielbia odgadywać, wskazywać paluszkami poprawny obrazek, szukać różnić. Kolorować też potrafi, ale ...szału nie ma:). Tak wygląda jego kolorowanka, miał odgadnąć kolory i analogicznie pokolorować klocki z prawej strony. Najwyraźniej krasnal doszedł do wniosku, że wystarczą trzy-cztery kreski, aby uznać pracę za wykonaną :).
    


To na razie tyle, odmeldowuję się w oczekiwaniu na poniedziałek i pierwszy dzień w przedszkolu :).

niedziela, 25 sierpnia 2013

Wakacje

       Wczoraj wróciliśmy z wczasów nad Bałtykiem. Było....wspaniale :). Urlopu opisywać nie zamierzam, wspomnę tu o kilku nowościach i przytoczę kilka anegdotek.

      Maćkowa nauka jedzenia nabrała tempa. Przyznam uczciwie, że aż miło patrzeć, jak Maciuś radzi sobie widelcem. Łyżką też daje radę, ale już nie jest aż tak miło na to patrzeć:). Rozpływam się, widząc moje dziecko jedzące widelcem. Pewnie robi to słabiej niż klasyczny trzylatek, ale mnie to na razie w zupełności zadowala, panie w przedszkolu podejrzewam też to zaakceptują. Trenował go Tata. Ja nie mam tyle cierpliwości, co próbował wykorzystać mały mądrala - kiedy szykowaliśmy mu kaszkę, otwarcie mówił "ja chcę zeby mama mnie karmiła"  - Kamilek go tylko wspierał i asekurował, ja po paru łyżkach poddawałam się i brałam łyżkę w swoje ręce.



      Kolejna nowo zdobyta umiejętność to plucie. Kiedy myliśmy mu zęby, za każdym razem połykał całą porcję pasty, nie było szans na załapanie, o co chodzi w wypluwaniu pasty. Za którymś (tak około 3546754) razem udało się, po prostu wypluł z buzi to, co tam naprodukował. Umiejętność doskonalił na urlopie, a to płucząc buziak od piasku znad morza, a to wypluwając kawałek zielonego ogórka, który mu ewidentnie nie zasmakował, a to plując po prostu wodą. Plucie wodą trenował też wczoraj w samochodzie, kiedy go spytałam, co robi, jasno i otwarcie powiedział "pluję klopki".

      U naszej gospodyni była jej wnuczka. Nasza Ewa, spragniona kontaktu z rówieśnikami, bardzo ładnie bawiła się z tą dziewczynką i jej koleżanką, pozwoliłam Ewie iść do domu do tej wnuczki (domek naprzeciw naszego). Maciek wściekał się, on też chciał iść się bawić z Ewą i dziewczynkami. Dokładnie wytłumaczyłam mu, dlaczego nie może iść sam do obcego domu, kłócił się z nami ostro, że to jest "nie fel" (nie fair).

       Pierwszy raz Maciuś podzielił się z nami swoim snem. Któregoś poranka obudził się z płaczem, opowiedział, że bał się pani. Pani siedziała na chmurze i mówiła do Maciusia "zostaw".  Co miał zostawić, tego nie potrafił opisać, ale wiemy przynajmniej, dlaczego płakał :).


piątek, 16 sierpnia 2013

Nowe patrzałki

* "hej, śpij Ewa, ty jesteś słodka. Jesteś słodziutka i jesteś siostla moja" - takie czułości Maciek stosuje Ewie przed snem
* leżąc przed snem na maminym brzuchu "jesteś kochana, piękna i masz kwiatki na bzuchu"  (kwiatki mam na piżamie:)

      Odebraliśmy dziś nowe szkła do Maćkowych okularków. Co mnie niezwykle zdziwiło? 
Po pierwsze fakt, że synek naprawdę ma potężną wadę wzroku. Do tej pory miałam taką wiedzę, tyle że taką teoretyczną.  Bez okularów Maciuś poruszał się jedynie po domu, i to w zasadzie przez może kilka minut dziennie. Poruszał się wtedy absolutnie swobodnie, przed dwa lata, od kiedy wiemy o jego nadwzroczności, nie dawał sygnałów, że coś widzi nie tak. Dziś zdaliśmy stare okulary u optyka, przełożenie i dopasowanie szkieł zajęło 40 minut. Część oczekiwania Maciuś spał, ale kiedy się obudził, w okolicy której absolutnie nie znał, ryczał i kurczowo trzymał mnie za rękę. Bał się iść sam. Pierwszy raz widziałam go po prostu spanikowanego, totalnie niepewnego i w tak wielkim lęku. Kiedy ubrałam mu już okulary, to jakby w sekundzie podmieniono nam dziecko - uśmiech od ucha do ucha, śmiech, radość, rozbrykał  w jednej chwili. Po placu przed optykiem biegał tak szybko, że zdarł lakier na obu kolanach :).
Druga rzecz, która mnie zaskoczyła, to cena szkieł. Jakaś masakra. Do tej pory Maciek nosił szkła o mocy max 6, łącznie kosztowały ok 80 zł. Obecnie moc szkieł to 8 i 7,5, do tego szkła są cylindryczne (wciąż nie wiem, co to w praktyce oznacza). Cena jednego szkiełka wynosi 110 zł. Wg informacji, które zebrałam, szkła w przedziale minus 6 do plus 6 są jakby w standardzie. Wszystko powyżej robione jest pod specjalne zamówienie i jako takie specjalnie też kosztuje :(.

W ramach urlopowania się (między innymi) byliśmy wczoraj w Lądzie, w odwiedzinach u naszej rodziny. Obserwując Maćkowe zachowanie, kiedy w obroty wzięła go moja ciocia Basia doszłam do wniosku, że gdyby synuś pojechał tam na tydzień na wakacje, to wróciłby na 10000% odpieluchowany i samoobsługujący się przy stole.Ciocia Basia jest czarodziejką - w jej obecności Maciek wciągnął prawie samodzielnie prawie całą miseczkę rosołu. Magia jakaś normalnie,w  domu Maciek piszczy, że on nie umie jeść sam łyzecką :(.
Ciociu Basiu, jesteś wspaniała, i nie mówię tu tylko o podejściu do dzieci.

środa, 7 sierpnia 2013

Okulistka -c.d.

         Już przy samym przywitaniu z panią okulistką Maciek zdradził, że on chce "czytać cyferki", tak więc pani pozwoliła mu się wykazać. No więc wykazywał się:). Po badaniu wstępnym nastąpiło kroplenie oczu i później sprawdzenie ilości plusów. Jest niestety wzrost. Co prawda plusy nie rosną już tak szybko, jak na początku, ale jednak. Obecnie jedno oko ma + 8,5, drugie +9 dioptrii. Podpytywałam lekarkę, czy siła tej wady może z wiekiem osłabnąć, ale wg doświadczenia pani doktor średnie są na to szanse w naszym przypadku. Jeśli wada ujawnia się tak wcześnie i tak szybko, to raczej specjalnie nie zmaleje. Na temat zeza nie wiem nic nowego. Zez jest, ale nie da się na razie okreslić, czy rozejdzie się sam, czy trzeba będzie mu pomóc. Potwierdził się astygmatyzm, więc będziemy mieć inne szkła, teraz mają być cylindryczne, cokolwiek to oznacza :)
      Zdradziłam pani doktor, że boję się, aby kiedyś dzieciaki w szkole nie śmiały się z Maćka, że nosi okulary. Usłyszałam odpowiedź, że Maciek nie ma się czego wstydzić, że z niego jest siłacz, i że to od rodziców zależy, jak wielką wiarę w siebie będzie miało dziecko. Mądrze to pani powiedziała :).

      W tym tygodniu poznałam wychowawczynię Maciusia. Kobieta wygląda bardzo rzeczowo i konkretnie, mówi, że ma już 30 lat doświadczenia w zawodzie, niejedno już widziała i niejednemu dziecku pomogła w rozwoju. Mam nadzieję, że wspólpraca z tą panią przyniesie Maćkowi same korzyści, nawet jeśli niektóre z nich mogą być dla niego bolesne (pani słynie z niezwykłej konsekwencji :)- krasnal generalnie jest grzeczny i usłuchany, ale nie zawsze lubi się podporządkowywać :).