sobota, 12 czerwca 2010

My tu a Ty tam

Wypisałam się ze szpitala. Nie chciałam dłużej przebywać na położnictwie, nie mając mojego maleństwa przy sobie, tym bardziej że Ewunia też już za mną tęskniła.
Stan Maciusia pozostawał bez zmian, ważne było że chłopak walczy i że się nie poddaje. Pani doktor podpowiedziała, w jaki sposób mogę mu pomóc – mam walczyć o laktację, tym bardziej że za dwa – trzy dni lekarze spróbują jak mały radzi sobie z moim mlekiemJ.
Dwa razy nie trzeba było powtarzać, pierwsze kroki skierowaliśmy do hurtowni artykułów dziecięcych, kupiłam sobie wypasiony elektryczny sprzęt do utrzymania laktacji.
Dziwny to był powrót do domu….ani brzuszka, ani dzieciątka przy boku. W zasadzie to tylko świadomość, że jestem potrzebna Ewie i że ona nie rozumie moich łez trzymały mnie przez ten pierwszy okres jako tako w pionie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz