Pani doktor poprosiła mnie dziś o oficjalne wyrażenie zgody na zabieg zamknięcia przewodu Botalla. Wierzyłam do tej pory, że się z tego wywinie, uda mu się uniknąć nacięcia skalpelem między tymi maleńkimi żeberkami, aby podwiązać nieszczęsny przewód, który zazwyczaj zamyka się po 3 dniach od narodzin.
Ale…lekarka swoje, a moje serce swoje. Oczywiście zgodę na zabieg podpisałam, zwłaszcza że miało mu to znacznie ułatwić i wreszcie ustabilizować pracę wszystkich układów. Uparłam się jednak w duchu, że nie oddam go kardiochirurgom. Na niedzielę zaplanowałam wyjazd do Lichenia. Mam tam swoje miejsce, którym opiekuje się moja patronka, które skutecznie pomaga w spełnianiu naprawdę wielkich próśb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz