piątek, 25 czerwca 2010

Iskierka nadziei zapalona

Kolejnego terminu zabiegu wciąż nie wyznaczono. Tak w zawieszeniu czekaliśmy na ten termin – skoro lekarze upierają się, że samo się nie zamknie, to chciałam mieć to już jak najszybciej „za sobą” aby iść do przodu. Byłam naprawdę zła i rozgoryczona. Ale najlepsze było przede mną. Już wychodziłam do domu, kiedy na oddział wjechała nasza pani doktor z aparaturą do usg. Swoje kroki skierowała do Maćka….kolejny stres, co ta pani tam znów wynajdzieL. I wynalazła…..przewód zmniejszył się o połowę.!!! Była tym niezmiernie zdziwiona, powiedziała że takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko.
Nabrałam wtedy pewności, że ktoś nad małym czuwa J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz