sobota, 23 marca 2013

Manipulator

       Maciej zdecydowanie próbuje swoich sił w manipulowaniu rodzicami. Dojrzewa nam syn :).
Wchodzimy na salę, na której młody ma się rehabilitować. Fakt, był wyrwany ze snu. Fakt, był głodny. Fakt, ćwiczył już dziś z panią logopedką (dziś były delikatne zajęcia, pani Justyna widziała, że pacjent podziewuje mało dyskretnie). Ale wycia przez dobre pół godziny nie rozumiem. Pacjent wczepił się we mnie i zdecydowanie odmówił współpracy z panem Wiktorem. Ale nie ma lekko- ja też potrafię manipulować Maćkiem. W końcu dał się przekonać do ćwiczeń, współpracował wspaniale, dając siebie na 100%. Potem znów było wycie - tak mu sie podobał tor przeszkód przygotowany przez rehabilitanta, że nie chciał wyjść z sali. Zajęcia prowadzone są głównie pod kątem złapania równowagi - bardzo mi się podobają.
W ostatnich dniach Maciej
- próbuje swoich sił, aby nie zostawiać go u opiekunki - pufa nam nosem - oddycha bardzo szybko, sygnalizując, że zaraz będzie ryczał jeśli nie stanie się jego wola, niestety, nie ma opcji, aby wygrał :),
- podkręcił piekarnik do 250 stopni - a że ciasteczka maślane powinny się piec w 180 stopniach, wyszły nam skwarki,
- jeden z członków naszej rodziny siedział na tronie. Maciek przytaszczył swój stołeczek, usiadł naprzeciwko tej osoby i powiedział, że będzie patrzył, jak ....robi qpę,
- na trzecim spotkaniu w klubie maluszka zaczął współpracować. Do tej pory zajęcia były sobie, a Maciuś sobie. Teraz Maciuś brał czynny udział w zajęciach - bardzo mi się to podobało,
- testujemy wielkopolskie sale zabaw dla dzieci, ostatnio byliśmy na takiej sali, w której na stole o rozmiarach na około 1,5 metra na 4 metry stały tory, ciuchcie Tomki, wagoniki, tunele, wiadukty....cuda. Maciuś prawie dwie godziny spędził na klęczkach, bawiąc się ciuchciami. A kiedy nadszedł czas odwrotu, wył jak jeszcze nigdy w życiu, Kamilek go trzymał, ja ubierałam, tak okrutnie się szarpał. Tomki to coś, co Maciejek uwielbia :).
 Oprócz tego Maciuś cały czas gada. Śpiewa piosenki, komentuje, opowiada, co widzi, co kto z nas robi - jednym słowem obserwator z niego niezły :).
I ......tylko wiosny brak :).

3 komentarze:

  1. Nie wiem co takiego mają piekarniki w sobie, że tak przyciągają dzieci- u nas notorycznie są z nim przeboje i... guzy!
    Numer z qpą- uwielbiam :)
    Hehe! A wszystkie te zachowania świadczą o tym, że Wasz syn jest baaaardzo inteligentny! :]
    Też marzymy o wiośnie- codziennie, uparcie i nieprzerwalnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wam to skwarki wyszły - a moje dziecię rozkręciło piekarnik z blaszkami w środku - jedna blaszka na drugiej.
    Smród straszny.
    A jeszcze wchodze do kuchni i mówię:
    - Mamo, co tam pieczesz w tym piekarniku?
    - Ja? - pyta zdziwiona mama - nic.
    Patrzymy oby dwie na piekarni, na Jasia i znowu na piekarnik.
    Takie te dzieci zdolne ... ;D

    Hahaha. A akcja z kupą najlepsza. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze trochę i Was zagada Maciuś. A numer z kupą boski hehe

    OdpowiedzUsuń