W mojej wsi pojawiły się zajęcia dla dzieci. Będą dwie grupy - jedna to małe bąki w wieku 1-2, druga 3-4 lata. Zajęcia mają na celu uspołecznienie dzieci poprzez zabawę, naukę, śpiew, taniec, prace ręczne. Starszaki przygotują się do przedszkola. Wczoraj były zajęcia zapoznawcze dla rodziców. Poszłam tam od razu z potencjalnym uczestnikiem tych zajęć. Po próbnych zabawach z panią pedagog widzę już, że Maciejkowi takie zajęcia bardzo się przydadzą. Wstępnie zapiszę go do grupy dzieci dwuletnich. Niby powinno się równać do góry, do bardziej rozwiniętych, ale chyba nie w naszym przypadku, przynajmniej na razie. Po tym, co wczoraj zaobserwowałam, uważam, że najpierw powinno się dziecko nauczyć cyferek, a potem dopiero dodawania (to tak w przenośni było:). Jeśli okaże sie, że Maciek przekracza rozwojem to, co zaprezentują inne dwulatki, puszczę go grupę wyżej, jeśli nie, pouczymy się prac ręcznych i zabaw z dwulatkami:). Na pewno mu to nie zaszkodzi.
Grupy będą kameralne, około 5-6 dzieci. Z założenia jedna godzina, w tym przywitanie, praca ręczna, piosenka, taniec. Zajęcia już od marca. Trochę się ich boję. Wczoraj krasnal nie wykazał większego zainteresowania zabawami, jedyna interakcja z dzieckiem była wtedy, kiedy dziewczynka zabrała mu zabawkę. Trochę z nią podysutował, potem odpuścił i poszedł w swoją stronę. A najbardziej podobało mu się kręcenie gałkami od radia- pani już wie, że na następne spotkanie musi radyjko postawić ze dwie półki wyżej :)
Jaś chodzi właśnie na takie zajęcia do Ośrodka Kultury.
OdpowiedzUsuńNajpierw chodziliśmy do Akademii Malucha właśnie dla małych brzdąców. To były zajęcia dziecka z rodzicem. Wtedy chodziliśmy raz w tygodniu na godzinkę.
Teraz Jachu chodzi dwa razy w tygodniu po 1,5 godziny i jest dużo taniej - ale Jaś nie chce zostawać sam. Muszę z nim siedzieć (jako jedyna matka ...), bo jak wychodzę to pani M. nie może go uspokoić w taką histerię wpada.
I obecna grupa nazywa się ,,Przedszkolaki" - typowo dla dzieci, które przygotowują się do przedszkola. ;-)
Pani M. poradziła nam też psychologa, bo powiedziała, że jest to pierwsze dziecko w jej karierze, które tak długo nie może się oswoić z rówieśnikami.
Maciek nie ma problemu, abym go zostawiała. Tyle że on jak na razie woli bawić się sam i to wg swojego pomysłu, a nie tego, co narzuca pani:). Chociaż dziwne, bo z logopedką, sam na sam, robi dokładnie to, o co prosi go pani Justyna. Może zależy to od ilości osób wokół? Nie wiem, muszę to dopiero rozpracować.
OdpowiedzUsuńPS - Matko, wysłałam Tobie maila z pytaniem:)
Już odpisuje - uno momento. ;-)
UsuńMusisz mi pisać na blogu albo coś, bo ja mejla naprawdę rzadko czytam. :D
UsuńTo super, że ktoś u was pomyślał o uspołecznianiu takich maluszków. U nas ofert brak, no chyba że w prywatnej szkole. Na pewno przyda się Maciusiowi. Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńTe nasze zajęcia to oczywiście prywatne:)
UsuńNie ma letko, nikogo państwowo takie tematy nie interesuja.
Nasze zajęcia też prywatne. ;-)
UsuńNie ma nic za darmo.
Na angielski metodą Helen Doron też go chciałam posłać,ale jak mi wycenili to podziękowałam i sama go angielskiego uczę. :D
sądzę, że Maciuś jest bardzo uspołeczniony tylko wstydliwy. Musi poznać nową Panią i otoczenie, a wtedy pokaże na co go stać :D
OdpowiedzUsuńMaciuś to poważny matematyczny geniusz, nie bawi się w zabawy małolatów. Konkretny facet, ktotego interesują tylko cyferki. Kto wie byc może wynajdzie jakiś nowy wzór matematyczny...
OdpowiedzUsuńBardzo to miłe, że tak wierzycie w moje dziecko:)
OdpowiedzUsuńMama, Ty tez uwierz w swojego Synka, bo Młody rozwija się genialnie. Pewnie nie jednego dwulatka przebije swoim rozwojem. Rośnie z Niego matematyk, widać z jakim zainteresowaniem liczy. Jest w tym fenomenalny.
OdpowiedzUsuń