czwartek, 25 kwietnia 2013

Nauka w las nie poszła

      Ewa szalala na ogrodzie, tak zdrowo szalała, ze wszystkich swoich pięcioletnich sił. Oczywiście zakończyło się to upadkiem, zdartym naskórkiem na dłoni i przerażającym płaczem. Podszedł do niej Maciek i mówi "Eminia nie pać, jetem tutaj" i ją przytulił.
Wymiękłam. Tak z Kamilkiem mówiliśmy kiedyś Ewuni, potem Ewunia Maćkowi, teraz Maciek siostrze. Fajnym są rodzeństwem. Kłócą się, walczą, ale bardziej kochają, bawią ze sobą i są za sobą.

      Jedną z zasad zabaw fundamentalnych jest kąpiel słowna, czyli mówienie do dziecka o wszystkim, używania wielu słów, nawet tych niezrozumiałych. Stosuję tą zasadę ile wlezie, może dlatego Maciek też do nas rozmawia cały czas? I widzę, że nie są to wyuczone i powtarzane zdania, tylko tworzy i kombinuje sam.

     Wczoraj sam przyznał, że mu zimno i domagał się ubrania swetra. Wiem, to są w sumie rzeczy błahe, niezauważalne w normalnym trybie rozwoju dziecka. Mnie jednak cieszą niezmiernie i mam zamiar się nimi chwalić :D.

PS. Nasza pani z klubu malucha przenosi Maćka do grupy równolatków, do dzieci w wieku 2,5.  To również nas bardzo cieszy:).

Poniższe foto absolutnie nie jest upozowane. Sama natura - krasnal plus literatura :)

2 komentarze:

  1. Dorota masz absolutną rację,ja także stosuje podobną zasadę i młodzież naprawdę fajnie się rozgaduje: mówić, mówić i jeszcze raz mówić nie koniecznie tylko i wyłącznie prosto. Faktycznie i u nas są kombinacje słowne i układanie nieziemskich zdań przy tym wcale nie bezmyślnych. Tak więc popieram i trzymam za Maćkowe sukcesy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też wymiękłam Doris. Kochany ten Maciuś. Nam mamom to się buzia nie zamyka ;D

    OdpowiedzUsuń