piątek, 30 lipca 2010

Zmieniamy lokal

Maciuś zaczął niebezpiecznie przybierać na wadze, a dokładnie rzecz biorąc obrzękać wodą. Jeśli jego normą jest około plus 30 dkg na dobę, to podskoczył teraz plus 90. Jego organizm zaczął sobie magazynować wodę, nóżki miał jak balony, dostał więc tzw. „leki na sikanie”, czyli fachowo mówiąc środki moczopędne, które mają tą zgromadzoną wodę wypompować z organizmu.
Mamy nowych sąsiadów – są to bliźniaki - wcześniaki z Turku, Zuzia i Jasiu. Ponieważ ich mama leży jeszcze w szpitalu w Turku, był u nich tylko tata – na tyle jeszcze zagubiony i zakręcony, że zrobiłam jego dzieciom fotki, które mógł przesłać ich mamie, Anicie. I tak nawiązała się kolejna szpitalna przyjaźń, zaraz po Patrycji i Magdzie. Przyznam tylko, że wcale nie chciałam robić tych zdjęć, dzieciaczki wyglądały tak biednie, jak mój syn półtora miesiąca temu. Nie chciałam przypominać sobie tego obrazu, ale czego się nie robi dla mamy w podobnej do mojej sytuacji….
Już go prawie miałam na rękach, kiedy okazało się, że zaczyna się obchód lekarski i mamy oczywiście muszą opuścić oddział. I tak stałyśmy sobie z moim klubem mam (Patrycją i  Magdą) pod oddziałem, kiedy pielęgniarka, pani Iza, wyjechała z inkubatorem na korytarz. Zdziwiło mnie niezmiernie, że zawołała „mama Bąk, idziemy”….fajnie, tylko gdzie i po co? Okazało się, że jedziemy na inny oddział – na Opiekę Ciągłą. Przyznam bardzo nieśmiało, że przez inkubator nie poznałam, że to moje dziecko zmienia lokal – pani Iza mówi, że nic dziwnego, mało która mama poznaje. Obiecałam dziewczynom czekać tam na nie z niecierpliwością.
O oddziale OC nasłuchałam się wcześniej samych najgorszych rzeczy. Jest to oddział, w którym ratuje się zdrowie maluszków (na OITN ratowano ich życie). I tu byłam spokojna. Natomiast ogromne obawy miałam, jeśli chodzi o opiekę pielęgniarską….po całej neonatologii krążą legendy, jak tam się traktuje dzieci. Miałam okazję się o tym przekonać sama, ale o tym kiedy indziej.
Panie pielęgniarki wymieniały się formalnościami, a ja dostałam swój słodki ciężar do przytuleniaJ. Nareszcie. Było już późno, nie posiedziałam więc z Małym zbyt długo. Ale...ponieważ wieczorem jechałam do mojego ginekologa na przegląd popołogowy – tak, to już 6 tygodni za nami….- ok. 21 byłam znów na oddziale. Poznałam wtedy ciocię Renię  - najwspanialszą pielęgniarkę na świecie- która opiekuje się moim dzieckiem. Umówiłam się z nią nawet na kąpiel MaciusiaJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz