niedziela, 25 lipca 2010

Pierwszy kilogram za nami

    To był jak na razie najpiękniejszy dzień tego wyjątkowo trudnego macierzyństwa.

     Po pierwsze – waga mojego wielkoluda osiągnęła dziś 1 KG. No więc pierwszy kilogram za nami!
     Druga piękna, najpiękniejsza, tak długo wyczekiwana radość – pani Bożenka,
nasz trzeci dobry duszek z OITN, na dzień dobry spytała mnie, czy jak ściągnę
mleko to jeszcze wrócę, bo jeśli bym chciała, to mogę przytulić moje dziecko….
Laktator więc cały furczał, parzył z gorąca, a ja pędziłam na oddział przytulić moje
dziecko…….przecudne uczucie, tak długo wyczekiwane, wymarzone, ale też
niespodziewane. Pani Bożenka opatuliła go w koce, a ja dostałam Maćka do rąk,
mogłam go przytulić, poczuć ten cały kilogram mojego dziecka, wreszcie nie dzieliła
nas szyba inkubatora. Co prawda musiałam pilnować saturacji i trochę podawałam
mu rurką tlenu pod nosek, ale to drobiazg nieistotnyJ.

     Po trzecie – spytałam panią Bożenkę, jakie obecnie leki dostaje Maciek.
 I kolejna cudna wiadomość – żadnych, oprócz obowiązkowych witamin!!!
PS - z tyłu widać inkubator Maćkowej sąsiadki Zosi, nie nasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz