Nasze mniejsze dziecko (znaczy Maciek) zasypia w naszym łóżku. Następnie przenoszony jest do swojego łóżeczka. Następnie z reguły około godziny 1. w nocy Maciek się budzi, płacze i szantażem (albo mnie weźmiecie albo będę wył do samego rana) domaga się powrotu między mamę i tatę. Tak więc mama na pół śpiąco i bez dyskusji wciąga Maćka do swojego łóżka, po czym śpimy wszyscy do rana.
Stop.
Wróć.
Basta.
Postanowiłam, że koniec tego dobrego. Od pierwszego stycznia Maciek zasypia i śpi SAM w swoim łóżku.
Pierwszego wieczoru synuś WYŁ przez dobrą godzinę,w końcu się poddał i zasnął u siebie. Powtórka z rozrywki o pierwszej w nocy, kolejna godzina wycia. Ale.....młody w końcu załapał, o co kaman. Co prawda co nieco pomaga mu w tym miś, ale w sumie od tego jest dzieciństwo, aby spać z misiami :).
Fakt, że do dziś nie mogę tego odespać, oraz że mam średnio pięć pobudek w ciągu nocy jest niewielką ceną sukcesu :).
Z ciekawostek.
Maciek woła mnie na pogodę :) "mama, goda!"
Dziś okazało się, że jeśli postawi się stołek na stołek, a potem na to wchodzi, to ma się potem nieźle odrapany buziak :).
He he he skąd ja to znam, pomijam problemy z samodzielnym spaniem mojego starszego synka, a córeczka robi dokładnie to samo co Jej brat i jak się okazuje i kolega Maciuś. Łóżeczko jakby kolców dostało i kuło nasze dzieci??? A tak na poważnie wiem że to rozpusta w biały dzień, ale te nasze wcześniaki tak długo leżały same w inkubatorach, że chyba im się należy teraz odrobina luksusu przy mamusi i tatusiu. Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńPati, pewnie masz rację :)
UsuńTylko, że jak spał u nas Maciek, chciała też Ewa. A po nocy spędzonej przez cztery osoby na dwuosobowym łóżku za długo funkcjonować się nie da:).
Pewnie, ja sama uwielbiam przytulać się z moimi dziećmi, smyrać małe stópki, natomiast w pewnym wieku trzeba już powiedzieć "dość".
Zdrówka Wam życzę i do zobaczenia za miesiąc!