Dżidżam to nic innego, jak kanał z bajkami, jim jam :). Maciek podłapał to u dziadków w Szczecinie, i jak tylko na horyzoncie widział tv, domagał się dżidżam. Poza tym biegał za kurą i kogutem, zbierał zgnite jabłka, męczył kota, głaszcząc go do momentu, aż kot na niego zdrowo fukał, no i wołał "KOK".
Mojego syna znam załóżmy dwa lata. Ale takiej awantury, jaką urządził nam po wyciągnięciu go z morza i z basenu, jeszcze nigdy nie słyszałam. Maciek wrzeszczał wniebogłosy, zrywał z siebie ubranie, nie pozwalał ubrać pieluszki, próbował uciekać do wody. Normalnie szok. Wg mojej oceny, siedząc w piaskownicy i grzebiąc w piachu, młody jest w siódmym niebie. Ale będąc w dużej wodzie, jego szczęście po prostu nie ma granic.
Ze spraw poważnych - od około maja obserwujemy u Maćka bardzo wzmożone zapamiętywanie i rozumienie. Wykorzystujemy ten czas na maksa - mamy po Ewuni masę książek. Jedna, nasza ulubiona, zawiera 100 podstawowych słów, które powinno ogarniać małe dziecko. Maciek myli kalosze ze skarpetami i krowę z koniem. Resztę wskazuje bez większych problemów :).
Dziś mnie zaskoczył - bawił się w pokoju, ja sprzątałam łazienkę, włączyłam mu płytę z piosenkami Natalki Kukulskiej i Fasolek. No i kiedy przeleciała cała płyta, Maciek do mnie przytuptał i woła" ooooo, nie ma!! "
PS - terrorysta wymieniomy w tutule to nie tylko Maciuś wyciągnięty z wody. To rówież jakiś koszmarny kogut z gatunku liliputów, który budził nas każdego wakacyjnego dnia około 4 rano. Ubić na rosół takiego gada to mało :).