sobota, 31 marca 2012

Wypieki

      U nas nic nowego. Przez chwilę była prawdziwa wiosna, obecnie mamy jesień. Choroba minęła, ale apetyt wciąż nie wraca. Waga marna, bez zmian, 8,3kg. Wciąż grubo poniżej norm centylowych przewidzianych na jego wcześniaczy wiek Jak już wreszcie będzie naprawdę ciepło, ubiorę go w ubranka z ubiegłej wiosny i lata -dziś sprawdzałam, wciąż będą pasować.
     Z cyklu obserwacje - Maciek jest bałaganiarzem. Niestety, w genach dostał od obojga rodziców kompozycję niezłego bałaganiarstwa. Synuś nie lubi, jak jest porządek. Ułożone ubrania, poskładana bielizna, reklamówki, klocki, rolki z papierem toaletowym, moje kosmetyki  - źle jest, jeśli wszystko leży tam, gdzie powinno. Najlepiej, jak leży na podłodze,  rozrzucone byle jak. Ale żeby do końca być szczerym, muszę przyznań, że zdarza mu się klocki pochować na przyczepę od ciężarówki. Cała reszta go nie rusza:).
     Dziś zgotował mi niemiłą niespodziankę. Wsadziłam do piekarnia ciasto na 180 stopni. Po jakichś 20 minutach czuję zapach spalenizny.....Maciuś cichaczem ustawił mi 250 stopni. Placek się spalił.
     A poranek powitalismy dziś płaczem Ewy. Maciek układał sobie klocki na wózku, próbowała je zabrać Ewa mówiąc, że Maciek to gapa i klocków układać nie umie. Chwilę się szarpali, a kiedy zwycięstwo Ewy było już prawie na wierzchu, została przez brata ugryziona. Wszystkimi zębami, z całej siły. Klocki wróciły do Maćka. W ten oto sposób moje dziecko walczy o swoje.

Aha, i jeszcze jedno :). Wczoraj Maciek był chwilę u dziadka. Kamilek opowiedział mi o Maćkowym wyczynie  - synuś wziął i poszedł sobie. Sam, na swoich nogach, z kuchni do dziadkowego pokoju, dobre 4 czy 5 metrów :). Nie ma to jak odpowiednia motywacja:).




                                              Maciejek, ubierz czapkę. No dobra, to ubieram.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz