sobota, 17 maja 2014

Mądraliński

       Po 10 dniach kwarantanny Maciek przestał być "obłożnie chory", już wczoraj był w przedszkolu. Co prawda jak tatuś po niego się zgłosił, synek odbywał karę za popychanie kolegi ("bo Michał mówił, że ja nie umiem kolorować"), ale generalnie było tak, jak powinno - Maciek był niesamowicie stęskniony za swoją klasą, każdego dnia pytał nas, czy jest już zdrowy i czy już dziś może iść do przedszkola. 

      Maciuś sepleni. Oczywiście ćwiczymy z nim prawidłową wymowę 'sz" i "cz". Podczas ćwiczeń wymowa jest już prawie taka, jak powinna być, ale mowa spontaniczna to klasyczna "kaska", "jus", "ocy" i tak dalej. Umówiliśmy się wszyscy, że jak Maciuś będzie seplenił, to my mu będziemy mówić, że nie rozumiemy. Tak też się zdarzyło, podczas rozmowy Ewy z Maćkiem krasnal powiedział coś po swojemu, Ewa mu na to, że "my nie rozumiemy, co ty mówisz".
Maciek na to, tonem bardzo pewnym siebie "lozumiecie, lozumiecie".

Swoich rodziców powalił na łopatki. A nie ma jeszcze czterech lat...:)

Poniżej zdjęcie naszego śpioszka. Nie jest super jakości, ale treść również mnie powala :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz