środa, 11 września 2013

Winobranie w Zielonej Górze

       Wraz ze znajomymi z pracy zorganizowaliśmy sobie wyjazd do Zielonej Góry na Winobranie. Jechaliśmy pociągiem o imieniu Winniczek, na wycieczkę przygotowaną przez firmę Turkol.pl  Pociąg startował o 6.31 z samiutkiego Poznania, całą drogę ciągnął nas bardzo stary  i pełen wdzięku parowóz. 
Parowóz "Winniczek",  zdjęcie autorstwa Turkol.pl
        Dzieci wstały rano bez problemu, podekscytowane wycieczką. Pod koniec drogi do Zielonej Góry próbowałam zmusić Ewę i Maciusia, aby choć na chwilę się zdrzemnęły, bez szans :). Co ciekawe, zachowanie obojga naszych dzieci wskazywało na posiadanie elementów kultury osobistej, zachowywały się bardzo grzecznie:). Innymi słowy nie narobiły mi przed znajomymi z pracy wstydu :). Tuż po wyjściu z pociągu Maciek zasnął :P, nosiliśmy go na zmianę z Kamilkiem z 1,5 godziny:).

      Pomijam szczegóły naszej wyprawy (bardzo zresztą udanej), chciałam tylko zaznaczyć, że w zasadzie caluśki dzień dzieciaki były na nogach. Ewa nie odpoczywała wcale, Maciek chwilę przekimał. Zmusiłam ich do zaśnięcia po 21.00, gdyby nie to, brykałyby dalej. Skąd te małe ludziki biorą tyle energii?

      Podczas naszego zwiedzania zdarzył się cud. Maciek zgłosił, że chce siusiu. Wysadziłam go, i zrobił to siusiu:). Oby częściej miał takie akcje:).

    Chciałam zaznaczyć, że fajnie jest mieć dzieci w wieku, który pozwala rodzicom na wyrwanie się z domu, wypad na wycieczkę, na choćby jednodniowe oderwanie się od codzienności :).

      Bardzo miło mi było, gdy pozostali uczestnicy wycieczki zgłaszały "szacun" dla naszych dzieci, a Maćka w szczególności. Szacun za energię, siłę, otwartość, rozmowy, brak skrępowania, uśmiech. Podobno nie widać, że Maciek jest dzieckiem z historią, po bardzo ciężkich przejściach. Szacun dotyczył też  nas, że się nad nim jakoś specjalnie nie rozczulamy, tylko chowamy go "normalnie". Dziękujemy :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz