sobota, 11 czerwca 2011

Chrzciny już też są za nami

        Od tygodnia sprzątanie, od wczoraj zakupy, a dziś już przygotowania na całego. Ok. 17.15 wyszliśmy z domu, o 17.30 rozpoczęła się uroczystość dopełnienia Maciejkowego chrztu świętego - takie jakby dokończenie chrzcin ze szpitala, już z chrzestnymi i z najbliższą rodziną. Zajął się nami ksiądz Mateusz, ten, którego bardzo chciałam tam spotkać - osoba wyjątkowo życzliwa, serdeczna i zaangażowana. Co mnie bardzo zdziwiło podczas załatwiania tych chrzcin, to otwartość ze strony mojej parafii -po pierwsze termin wybrałam sobie inny, niż proponowali księża w planowanych chrztach, po  drugie wiedzieli, o co chodzi z chrztem z wody! Naczytałam się na różnych forach przeróżnych historii nt księży i dopełnienia chrztu, często bardzo przykrych dla rodziców, zostałam więc bardzo pozytywnie zaskoczona.
      Sama uroczystość trwała około 10  minut, w gronie bardzo kameralnym, na spokojnie, bez pośpiechu i masówki. Było pięknie!!! Maciuś nie spał, był aktywny, rozglądał się, nie płakał. Na wszelki wypadek buziak zatkałam mu smokiem, więc też za bardzo sobie nie pogadał. Potem podpisy w księdze, pamiątkowe zdjęcia, i do domu. Naprawdę, jestem pod ogromnym wrażeniem całości tej uroczystości. Wszyscy goście byli równie zachwyceni, jak my, z czego też się bardzo cieszę. I bardzo im dziękuję :).

                                                

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz