środa, 16 kwietnia 2014

Światełko w tunelu

      Wczoraj byliśmy u kolejnego laryngologa. Tym razem takiego, który temat załatwia raz-dwa i za pomocą głupiego jasia. Z przyczyn oczywistych chcę uniknąć narkozy. Pan doktor odpowiedział na wszystkie nasze pytania, wizyta, wg harmonogramu, powinna trwać do 10 minut, nasza miała ponad pół godziny. Termin umówiony, wkrótce Maćkowy trzeci migdał przejdzie do historii.

     Komisja ds orzekania o niepełnosprawności orzekła, że przez najbliższe trzy lata Maciek będzie uznawany za dziecko z orzeczoną niepełnosprawnością. Uff, jedno z głowy :)

Kończymy jeść obiad, Maciek jak zwykle jeszcze nie zaczął. Tata prosi, żeby dziecko jadło, a dziecko zadaje pytanie "a dlaczego"?
Jedzenie jest bez sensu, a jak każemy mu jeść coś innego niż kaszkę, to już w ogóle jest bez sensu. Aczkolwiek nasza lekarka rodzinna mówi, że jeśli Maciuś rośnie (choćby tylko w górę), rozwija się dobrze i ma dobre wyniki krwi, to szkoda go zmuszać i faszerować "wspomagaczami apetytu". A że waga naszego prawie czterolatka wynosi niewiele ponad 11 kg i wciąż jest poniżej 3 centyla, to lepiej, aby był chudy niż aby było go za dużo. I tego będę się trzymać :).

PS - wszystkich zaglądaczy prosimy o oddanie głosu na nasze przedszkole. Przedszkole bierze udział w konkursie Kubusia na najpiękniejsze miejsce w okolicy.
Adres do głosowania: 

Dziękujemy i Wesołych Świąt :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz