sobota, 5 kwietnia 2014

Pieprzenie

       Ostatnimi czasy Maciek namiętnie pakuje do buzi swoje paluszki. Dziubek ma obszczypany (alergia na mleko), więc tymi paluszkami dodatkowo sobie to rozdrażnia. Za 4785454755 razem, kiedy poprosiłam o nie pakowanie paluszków do buzi obiecałam, że paluchy obsypię mu pieprzem. Za 847548 razem paluszki umoczyłam, popieprzyłam i nakazałam wsadzić do buzi. Płakał okrutnie- nie dlatego, że mu nie smakował pieprz, ale dlatego, że miał brudne palce. Wkrótce potem Maciuś zasnął. Kolejnego dnia rano go nie widziałam, zobaczyliśmy się dopiero, jak odbierałam krasnala z przedszkola. Jak tylko mnie zobaczył, spytał głośno i otwarcie "a nie będziesz mnie dzisiaj pieprzyć?".

     Sprawy migdałka wciąż w powijakach, ale widać już światełko w tunelu. Myślę, że coś więcej dowiem się w najbliższy poniedziałek.

    Wczoraj byliśmy na komisji, skończyło nam się orzeczenie o niepełnosprawności. Nie znam jeszcze efektu tej wizyty, ale cała wizyta odbyła się w bardzo przyjaznych i życzliwych warunkach. Miałam już trochę de do czynienia z urzędnikami, nigdy dotąd nie zasłużyli nawet na cień dobrego wspomnienia, a tu proszę. Przeżyłam najprawdziwszy szok, że w poznańskim starostwie są urzędnicy tak otwarcie i życzliwie nastawione na "petentów".

1 komentarz:

  1. O ja Cię pierdziele! :D Ale tekstem Ci synek sypnął! :D Trzymam kciuki za pozytywne orzeczenie! :) Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń