czwartek, 11 sierpnia 2011

Profesorek, myśliciel, intelektualista i rezonans

       W ubiegłą środę mieliśmy badanie rezonansem magnetycznym. Odbyło się to w narkozie, trwało 15 minut, całość przebiegła w miarę sprawnie. Tyle że piguła, kiedy już wbiła się w żyłę i założyła wenflon, przykleiła się rękawiczką do plastra przytrzymującego to wkłucie- ściągając rękawiczkę wyciągnęła również wenflon - tak więc Maciuś miał wkłucia na obu nóżkach, no i na obu ma siniaki. Od 7 rano do 16.30 nic nie jadł ani nie pił, ale jakoś specjalnie nieszczęśliwy z tego powodu nie był. Może tylko pić mu się trochę chciało.
      Odebraliśmy od optyka jego okularki, kupiłam też plasterki do zaklejania zezującego oka. Okulary nosi ładnie, bez awantur i ściągania - pani neurolog powiedziała mi, że jeśli okulary są dobrze dobrane, dziecko chodzi w nich chętnie. U nas to się sprawdza. Z okiem zaklejonym plastrem (2 godziny dziennie) również sobie radzi i nie wścieka się - tyle że porusza się może trochę wolniej i bardziej ostrożnie.
Ewuni było bardzo przykro, że ona nie dostała okularów....

                                                    
      A wczoraj byłam u pani neurolog w celu omówienia i przetłumaczenia na normalny język wyniku badania rezonansem. Jest w porządku, nie mam powodu to zmartwień. Jest jedna rzecz nieprawidłowa, która z zasady zakłóca przebieg informacji między półkulami i powoduje kłopoty z naprzemiennością - tyle że ma ją podobno mnóstwo osób, również dorosłych, nie wiedzą o tym i w niczym im to nie przeszkadza. U Maćka mogła powodować to, że dosyć późno załapał, o co chodzi w przemieszczaniu się. Kontrolne badanie za dwa lata.

    Obecnie mamy etap wspinania się. Wspina się na schody - z moją maleńką pomocą wlezie na 4 stopnie, klęka sobie przed szafką pod tv i ją obgryza, próbuje wdrapać się na kanapę, kiedy leży tam sobie Ewusia. A jak trafi mu się Ewy stołek, wstanie sobie przy nim i pcha przez cały pokój. Na zajęciach z panem Piotrem zaczęliśmy ćwiczenia uczące chodzenia.

                                                             

3 komentarze:

  1. BRAWO BRAWO BRAWO !!!! Ciocia jest dumna z postępów tego małego przystojniaka. Idzie w swoich osiągnięciach jak burza. Tak trzymać! Buziaczki!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wszystko od początku. Ależ z niego fajny chłopak! Moje dziecię ma 4 lata, od początku (odpukać) wszystko było w najlepszym porządku. Wpadam w panikę przy przeziębieniu, ukąszeniu komara, bolącym brzuchu... tym więcej Was podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez przypadek trafiłam na Waszego bloga. Nie dałam rady jeszcze wszystkiego przeczytać, bo...klucha w gardle. Sama jestem mamą wcześniaczka, 3 tygodnie temu dojrzałam do spisania historii mojego krasnala (dzielnyfranek.blogspot.com) - zajrzyj do nas, zapraszam. Doskonale rozumiem Twój ból. strach, niepewność.. Gdy ma się podobne przeżycia, bardzo ciężko czytać...
    Trzymam kciuki za Was z całych sił..

    OdpowiedzUsuń