czwartek, 27 marca 2014

Klops

       No i mamy, tak jak piszę w tytule, KLOPS. Klops ściśle wiąże się z adenotomią, czyli usunięciem trzeciego migdałka. Miałam wybrane dwie przychodnie, w których takie rzeczy się robi. Obie pewne, uznane i sprawdzone przez innych rodziców. Potrzebowałam tylko zdobyć trochę PLNów oraz zaświadczenie od neurologa, że młodego człowieka można poddać znieczuleniu. PLN zdobyłam, zaświadczenie od neurologa również. Klops polega na tym, że pani neurolog, prawdziwy autorytet w swojej dziedzinie, powiedziała, że ona nie zdecydowałaby się na taki zabieg w warunkach ambulatoryjnych (tak, jak planowałam), oraz że radzi zrobić to w miejscu, gdzie jakby co, to pod ręką jest OIOM. No i przestaje być fajnie - żyłam sobie w przeświadczeniu, że jeszcze dwa tygodnie (tyle się czeka prywatnie na zabieg) i temat będzie za nami. Termin w szpitalu, do którego mam zaufanie, to listopad przyszłego roku. Masakra. W innych szpitalach terminy niewiele szybsze. Na tą chwilę nie wiem, co zrobimy. Niby taki zabieg to banał, trwa to 2 minuty, a komplikacji milion dwieście.

Anegdotki z ostatnich dni;
- Maciek dziurkaczem dziurkował sobie motylki. Naprodukował tych motylków trochę, siedzi, patrzy na te swoje motylki i tak to mnie mówi "zobacz mamuś jaki jestem genialny"
- Maciuś wołał pić, nalałam mu marchewkowy soczek do kubka, nic niezwykłego. Tyle że Maciuś do mnie mówi, że on nie chce takiego picia, bo się ubrudzi. Powiedziałam, że "to nic, najwyżej cię wypiorę". Synek spojrzał na mnie jak na osobę niesprawną umysłowo i powiedział "mamuś, ale przecież ludzi się nie pierze".

     Maciek jest dzieckiem niezwykle społecznym. Uwielbia inne dzieci, uwielbia towarzystwo, uwielbia swoje przedszkole i swoją klasę.
We wtorek byliśmy w Poznaniu u neurologa. Rano odprowadziliśmy do przedszkola Ewunię, zajrzeliśmy też do Maćka sali, zgłosiłam pani, że będziemy później. Krasnal zapuścił żurawia do sali, zarejestrował, kto dziś jest. A później...później calutką drogę do Poznania i z powrotem śpiewał sobie "jadę do przedszkola i będę z Krzysiem bawił się w dom".

      Kończę już i idę kombinować, co z tym migdałem. Pisząc ten post dzwoniłam do kolejnych dwóch ośrodków, gdzie usuwają migdałki. W jednym szpitalu przyjmują dzieci od piątego roku życia (wrrrrrrr), inny nie ma blisko OIOM (wrrrrrrrrr). Nic tylko iść i strzelić sobie w głowę.

piątek, 14 marca 2014

Pochwała

Sprawy z ubiegłego tygodnia:

Wchodzę do przedszkola po odbiór dzieci.
Już od wejścia spotykam panią Małgosię (pani z obsługi). Pani Małgosia pyta, co ten Maciuś dzisiaj taki aktywny :). 
Idę dalej, spotykam panią wicedyrektor. Pani Kamila mówi "ale ten Maciuś dzisiaj wesoły".
(Powód tej radości jest bardzo prozaiczny - Maciek się po prostu bardzo wyspał - dzień wcześniej zdrzemnął się na ponad dwie godzinki, potem wcześnie poszedł spać  i wypoczywał calutką noc:).

Idę do klasy Maćka. Tam kolejny szok.     
Pierwszy raz od rozpoczęcia przez Maćka przedszkolnej edukacji zgarnęłam tylko i wyłącznie pochwały pod jego adresem.
Pani wychowawczyni chwaliła krasnala za:
- samodzielność w toalecie
- samodzielność przy stole podczas posiłków
- chęć do pracy w klasie, z grupą, oraz chęć do zajęć z panią tyflopedagog
- posłuszeństwo
- nie bieganie po sali :D
- pogodę ducha.

Wychowawczyni bardzo chwaliła też Maciusiową pracę - wykonanie plus pomysł na kolory wyłącznie w wykonaniu synka :)

Ubiegły tydzień był pierwszym od września, gdzie nie męczył nas najmniejszy katar, kaszel ani inne dziadostwo, był to tydzień bez żadnych prochów. Szok.
Ponieważ jednak w przyrodzie nic nie ginie, obecny tydzień mija pod znakiem gila, kaszlu, ventoliny i pulmicortu. Tym razem nie idzie młodemu ropa z oczu, nie jest więc źle.

W niedzielę wybieramy się z przyjaciółmi do poznańskiej Areny na Kinder Krainę Niespodzianki.
Gdyby czytał nas ktoś z poznańskich okolic, polecam Kinder Kraina Niespodzianki