niedziela, 5 października 2014

Zajęcia dodatkowe

      Dawno nas tu nie było, nie pamiętam więc, co już pisałam, a co nie, gdybym się powtarzała, darujcie :).

      We wrześniu Maciuś poszedł do przedszkola, do grupy czterolatków. Na pytania znajomych, jak tam Maciek w przedszkolu się odnajduje, odpowiedź jest prosta: każdego dnia, tuż po tym, jak synek wysiądzie z auta na parkingu przy przedszkolu, rozpoczyna się bieg za Maćkiem. On mknie z prędkością światła:). Uwielbia swoją klasę, swoich kolegów i koleżanki, zabawy, zajęcia. Mamy już październik, dopiero teraz przypałętał się pierwszy kaszel i katar, ale dramatu jeszcze nie ma, oceniam to na zwykłe przeziębienie. Pani stara i nowa wychowawczyni (obie mają z nim zajęcia) chwalą Maćka za postępy w jedzeniu, co mnie ogromnie cieszy :) (do tej pory cały czas słuchaliśmy tylko uwag średnio budujących....).
      W ostatnich dniach zaczął chodzić po schodach i ze schodów sam, bez trzymania, bez podpórek, w pozycji pionowej. Co prawda wymaga to jeszcze absolutnie pełnego skupienia, ale jest to już czynność samodzielna. Na dobre pożegnaliśmy też pieluchy, w nocy mały kurczak nie moczy sobie łóżka, tylko zgłasza się po któregoś rodzica, by iść z nim w wiadome miejsce:).

     Cały czas Maciej chodzi na paluszkach. Ćwiczenia od naszego neurologa guzik nam dały. We wrześniu byliśmy na zajęciach w naszej lokalnej szkole Yamaha. Tam normalnie prawie że zeszłam na zawał. Do tej pory widziałam, że Maciek chodzi na paluszkach, mając w powietrzu 2/3 stopy. Na zajęciach pod nazwą Spacer z nutką (bardzo ciekawe i rozwijające) widziałam nasze dziecko chodzące na podwiniętych paluszkach...masakra. Szybko zrobiłam rozeznanie w miejscach w okolicy Poznania, gdzie mogę zrehabilitować te stopy zgodnie z ćwiczeniami ze skierowania. I co? I klops. Na ten rok, tam, gdzie bym chciała, nie ma już terminów...Jest alternatywa, ale mieści się z absolutnie drugiej strony Poznania, gdzie dojazd w jedną stronę zająłby nam lekko półtorej godziny, tak więc w zasadzie nie ma alternatywy...czekam do listopada, w upatrzonym miejscu będą zapisy na 2015. Do tego czasu szybciutko zgłosiłam kurczaka na zajęcia ruchowe tytułem wczesnego wspomagania. Wczoraj byliśmy pierwszy raz, były to klasyczne zajęcia z integracji sensorycznej. Sala wyposażona w skali "pełen wypas", Maciek był oczarowany, nie chciał kończyć zajęć:) Pani od SI twierdzi, że nie jest powiedziane, że te paluszki będą się za nami ciągnąć. Czasem wystarczy kilka spotkań, aby wyprowadzić dziecko z paskudnego nawyku, szczególnie, że Maciej zna prawidłowy układ stóp podczas chodzenia (nie ma tylko czasu, aby z tej wiedzy korzystać).

Na dziś koniec:). Kupiliśmy dzieciom grę Rummikub i oboje domagają się, aby z nimi w to grać:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz