niedziela, 10 sierpnia 2014

Nareszcie urlop

       Ostatnie tygodnie dały mi niezły wycisk w pracy, stąd zabrakło mi siły i mocy, aby sensownie tworzyć słowo pisane. Na szczęście przed moją rodziną dwa tygodnie "bez budzika", moje siły zaczynają się pomału regenerować.

Nie będę się jednak rozpisywać nadmiernie:).

      Z Maciejowych nowości zaskoczyła nas ostatnio jego chęć do jedzenia. Oboje z Maćkowym tatą zadziwiamy się, kiedy nasz niejadek prosi nas  o kromkę chleba. Zdarza mu się wciągnąć trzy kromki chleba pod rząd, przychodzi też z miską i prośbą, aby nasypać mu płatków. W te wakacje zjadł kilka garści czerwonych porzeczek, nie mogąc się nimi nasycić. Oczywiście, najbardziej na świecie wciąż uwielbia swoją kaszkę czekoladową, ale zaczyna otwierać się na inne pokarmy, dodatkowo też je je swoją własną ręką. Podejrzewam, że tego zachwytu nie zrozumie żaden rodzic, którego dziecko nie miało kłopotów z jedzeniem. Powoli zanika już dziecko, które 'brzydzi" się wciąć do ręki kromkę chleba, kawałek placka, zastępuje je dziecko chętne nowych smaków. Nie znaczy to, że Maciek je już tak, jak bym sobie to wymarzyła, ale pewien krok do przodu nastąpił i i nie można go nie odnotować :).


     Mamy z Kamilkiem plan, aby nasze dzieciaki poznawały swoje miasto Poznań i swój kraj na tyle, na ile pozwalają nam nasze możliwości. W tym roku byliśmy w Krakowie, w Toruniu, latem zwiedzaliśmy Poznań. Na razie wnioski mamy z Kamilkiem wspólne - Ewa to urodzony piechur, maszeruje dzielnie pomimo zmęczenia, chce zwiedzać, poznawać, zadaje mądre pytania, a Maciuś...Maciuś to miągwa. Miągwa po paru krokach jest już zmęczona, chce pić, chce na ręce, chce usiąść, chce spać, chce do domu. Marzyłam jechać w te wakacje do Karpacza, pokazać Ewie Śnieżkę. Kamilek jednak skwitował ten pomysł krótko "ja Maćka nie będę tam wnosił" :). Tak więc Karpacz odkładamy na półkę, w zamian jedziemy w inny region Polski, nieco mniej wzniesiony, tam, gdzie mała miągwa być może da radę iść sama:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz