poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Zapomniałam już, jak słabe są wcześniaczki

Mieliśmy dziś wypadek przy pracy. Potężnie się wystraszyłam i bardzo poważnie zwątpiłam w swoją wiedzę i umiejętności jako mama wcześniaka.
Podczas picia butelką mały się zakrztusił. Próbowałam mu pomóc złapać oddech, ale  ponieważ mi się to nie udało i wykorzystałam już wszystkie znane mi sposoby, stałam przy łóżeczku sparaliżowana strachem i nie wiedziałam kompletnie nic. Nie wiedziałam, jak mu pomóc, co jeszcze mogę zrobić, żeby wrócił oddech, a Maciek po prostu się dusił. Z paniką w głosie zawołałam po pomoc. Pielęgniarki zareagowały błyskawicznie, podając m.in. tlen. Saturacja ze spadających 40 wróciła do prawie 100, sytuacja się unormowała, ale mój tak ciężko wypracowany stosunkowy spokój został doszczętnie zburzony. Co zrobię w domu, jeśli takie coś ponownie nam się przytrafi???

środa, 25 sierpnia 2010

Przedostatni już awans

Waga Maciusia na dzień dzisiejszy to 1640. Zgodnie z zasadami panującymi w szpitalu, maluszki o tak potężnej wadze zmieniają inkubator na łóżeczko. Mimo tej świadomości nie spodziewałam się, że to już J. Tak więc i moje dziecko doczekało się łóżeczka…J. Nareszcie mogłam przytulać go do woli,   nie musiałam się o to prosić. Prawie już zapomniałam, jak Maciuś pięknie pachnie J.

wtorek, 24 sierpnia 2010

Mały zbój

Tak moje dziecko określiły pielęgniarki. Podobno w nocy regularnie urządza sobie awantury, wszystko musi mieć pierwszy, oczywiście szczególnie jedzenie. Poradziły mi również, żebym wyspała się na zapas, bo może być później ciężko. Prawdę mówiąc, wolę już mieć Maciejka w domu przy sobie, nawet awanturnego, niż żeby leżał w szpitalu….
Kontrola okulistyczna – stan bez zmian. Mleka wypija samodzielnie 20 ml, a to już ogromny sukces – coraz bliżej domy, tym bardziej że waga wczoraj wskazała 1570 gram. No i chyba definitywnie odstawiono leki moczopędne.

wtorek, 17 sierpnia 2010

Już nie lubię sondy - pierwszy raz bez wąsów :).

Po pierwsze – badanie słuchu wykazało, że wszystko jest w porządku. Po drugie – picie z butli jest już na porządku dziennym (i nocnym raczej też, zależy to od pielęgniarki, czy jej się oczywiście chce), na swoje 30 ml około 10-12 ml wypija sam. A po trzecie moje dziecko wykazuje podstawy samodzielności i swojego zdania – wyciąga sobie z buźki sondę. Pierwszy raz widziałam dziś cały buziak, bez rurek, plasterków itp. Śmiałam się z niego, że wygląda jak jakieś obce dziecko – jak by nie było, ponad dwa miesiące oglądałam go tylko z „czymś” na buzi.

piątek, 13 sierpnia 2010

A jednak retinopatia

      Od samego początku okulistka badała Maćkowe oczy, aby sprawdzić, czy nie pojawiła się bardzo niebezpieczna wcześniacza choroba oczu, retinopatia. Do wczoraj wszystko było w porządku. Jednak istnieje taka zależność, że im bliżej planowanego terminu porodu, tym większa szansa, że retinopatia się pojawi. Maciek okazał się tego książkowym przykładem. Przedwczoraj po południu miał badanie, które wykazało zmiany w unaczynieniu obu oczu. Dzisiaj miał badanie powtórne, okulistka chciała sprawdzić, czy choroba się posuwa. Na szczęście stoi w miejscu, ale od tej pory będzie pod jeszcze bardziej ścisłą kontrolą. Mamy retinopatię obu oczu stopnia 1+, okulistka powiedziała mi, że tego stopnia się nie traktuje zabiegiem ze względu na to, że jest duża szansa, że samo się cofnie, a z drugiej strony narkoza i lasery nie są czymś, co nie pozostawia śladu.
Usłyszałam też dobrą wiadomość w temacie, który spędzał mi sen z powiek – ostatnie usg główki wykazało II i III stopień krwawienia, około miesiąca czekałam na dzisiejsze badanie głowy. Badanie wykazało, że wylewy się wchłonęły. Płakałam jak bóbr, kiedy usłyszałam tę diagnozę od lekarki. Bardzo mi ulżyło, każda mama wcześniaka z wylewami wie, jakie mogą one pozostawić po sobie „pamiątki”…

wtorek, 10 sierpnia 2010

Piję sam...:)

Jak już wspominałam, Maćkiem opiekuje się (m.in..) pani Renia. Ona właśnie zaobserwowała, że Maciek intensywnie czegoś sobie szuka językiem w buzi. Po cichu, jeszcze bez oficjalnej zgody lekarza, spytała go, co powie na mleko z butli. Wyraźnie mu się podobało, zdaniem pani Reni, jak na pierwszy raz, jadł zupełnie przyzwoicie i wiedział, o co chodzi.


Nie wiem, które zdjęcie podoba mi się bardziej - to, gdzie patrzy na mnie, czy to, na którym wpatruje się w ciocię Renię



poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Uczymy się ssać

Gdyby Maciek był sobie jeszcze w moim brzuchu, właśnie teraz uczyłby się ssać. Ale ponieważ chciał mnie nieprzyzwoicie szybko zobaczyć, ssania musiałam uczyć go ja. Tak więc ubrana w rękawiczkę pobudzałam mu w buźce te odruchy. Oprócz tego, jak jest fajna i zaangażowana pielęgniarka, to nawet kiedy dostaje sondą mleko, wkładamy mu smoka do buzi – ma to na celu uczyć skojarzenia smok w buzi = mleko w brzuszku. Taka wspaniała jest pani Renia.
Poza tym wciąż leki moczopędne niestety, bez nich ma zwyczaj gromadzić sobie wodę. Dobra wiadomość – nie woła tlenu do inkubatora, a to już prawdziwy sukces.
Tyle że moje dziecko nie zaszczyciło mnie ani raz swoim spojrzeniem – podobno wojował całą noc, więc musiał sobie odespać.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Udało się poprzytulać

Maciek został zakwalifikowany do szczepień Synagisem – jest to  potwornie drogi lek, który uodparnia wcześniaki na choroby płuc, które bardzo lubią atakować osoby bez odporności. 2 sierpnia przetoczono mu krew – miał kiepskie parametry krwi, kiepsko przybierał i był słaby. Lekarka prowadząca liczy na to, że Maciuś ruszy do przodu.
Z nowości to oduczamy się od tlenu podawanego do inkubatora, ważymy 1180.
Z ciekawostek - wczoraj na oddziale pojawiła się Katarzyna B – siostra Marta z serialu o Leśnej Górze – też urodziło jej się dzieciątko.
A ponieważ moje dziecko było dziś wyjątkowo niespokojne, co również wykazywała maszyna do pomiaru czynności serca, przełożona pielęgniarek, pani Magda, ZALECIŁA przytulankiJ. Wykorzystałam je do granic możliwości…J.Uwielbiam panią Magdę, chociaż czynność serca wcale nie zmalała

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Powiastka od Cioci Basi

Poniżej bajka, którą ku pokrzepieniu dostałam od mojej Matki Chrzestnej.

Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić. Więc któregoś dnia zapytało Boga: - Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne? - Spomiędzy wielu aniołów wybiorę jednego dla ciebie. On będzie na ciebie czekał i zaopiekuje się tobą. - Ale powiedz mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym? - Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia. I będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy. - A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówić, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie? - Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić. - A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą? - Twój anioł złoży twoje ręce i nauczy cię jak się modlić. - Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni? - Twój anioł będzie cię chronić, nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem. - Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Cię więcej widział. - Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię, jak do mnie wrócić, chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie. W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i dziecię w pośpiechu cicho zapytało: - O, Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć powiedz mi, proszę, imię mojego anioła. - Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz do niego wołał: "MAMUSIU"